Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bazyliszek pochodził ze Świdnicy

Artur Szałkowski
Prawdopodobnie warszawiacy pozazdrościli mieszkańcom Krakowa wawelskiego smoka i postanowili stworzyć własne straszydło. Tak powstała baśń o bazyliszku. Stwór zabijający ludzi wzrokiem został importowany do stolicy prosto z Dolnego Śląska. Są na to dowody

Na rogu świdnickiego Rynku oraz ul. Kotlarskiej stoi okazały dom. Według historycznych przekazów, w jego piwnicach wydrążona była w przeszłości studnia. To właśnie z niej okoliczni mieszkańcy czerpali wodę. Tak było aż do momentu, kiedy miastem wstrząsnęła seria tragicznych zdarzeń.

Zło czai się w studni
Kilkakrotnie posyłane były po wodę dziewki służebne i za każdym razem wszelki ślad po nich ginął. Odnajdywano jedynie przewrócone obok studni wiadra. Wkrótce mieszkańcy zaczęli omijać podziemia szerokim łukiem. Mimo to kolejna niewiasta, dopiero co na służbę przyjęta, zlekceważyła ostrzeżenia i poszła zaczerpnąć wody. Pewien człowiek patrzył przez uchylone drzwi, co dziać się będzie. Wtem przerażony ujrzał, jak ze studni wynurza się straszna poczwara, chwyta kobietę i razem z nią znika w głębinie. O straszliwej historii błyskawicznie dowiedzieli się wszyscy świdniczanie.

Skazaniec jak zwierciadło
Od tej pory nikt więcej do podziemi zejść się nie odważył. Próżno szukano śmiałka, który zechciałby zmierzyć się ze smokiem. Nieoczekiwanie zbawicielem miasta okazał się skazany na ścięcie toporem zbrodniarz. W zamian za łaskę i darowanie kary zgodził się stanąć do walki z bestią. Przed zejściem do piwnicy zażyczył sobie zbroi ozdobionej blaszanymi zwierciadełkami. Założywszy ją, wziął miecz, zapaloną świecę i zszedł do lochu. Ledwie stanął w piwnicy, ze studni wynurzyła się poczwara i rzuciła się w kierunku swojej ofiary. Widząc jednak w blasku świec swoje odbicie na zbroi, potwór znieruchomiał. Na to tylko śmiałek czekał: teraz to on rzucił się w kierunku smoka i zadał mu śmiertelny cios mieczem.

Bazyliszek na eksport
Na pamiątkę heroicznego czynu skazańca, na kamienicy u zbiegu ulic Kotlarskiej, Łukowej i Rynku umieszczono małą rzeźbę. Przedstawia ona człowieka walczącego mieczem ze skrzydlatym smokiem.
Niemal identycznie brzmi legenda, którą opowiadają o warszawskim bazyliszku. Bestię ze stolicy także zabił skazaniec. Nazywał się on Jan Ślązak, co sugeruje, że mógł pochodzić ze Śląska. Możliwe więc, że opowieść o potworze zawędrowała do Warszawy ze Świdnicy i tam została przypisana do jednej z kamienic na Krzywym Kole.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto