Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Awantura na posiedzeniu komisji Rady Miejskiej w Sycowie. Radny Mieszała: „Do jasnej cholery, gdzie my są?!"

Beata Hadas
Ostatnie posiedzenie komisji stałych Rady Miejskiej w Sycowie zdominowały krzyki niektórych radnych. Od wszystkich dyrektorów placówek oświatowych w gminie oberwało się też nieobecnej dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 w Sycowie Annie Nowickiej. Na końcu radny Kazimierz Mieszała wstał, uderzył pięścią w stół i krzyknął: - Do jasnej cholery, gdzie my są - w przedszkolu?!

Podczas sesji Rady Miejskiej w Sycowie, która odbędzie się w dniu 30 stycznia 2020 r. o godz. 15 na sali 57 Urzędu Miasta i Gminy w Sycowie, radni będą dyskutować i podejmować uchwałę w sprawie utworzenia Publicznego Przedszkola nr 4 w Sycowie przy ulicy Kościelnej 3, czyli w budynku SP3 dla 3- lub 4-latków, i nadania statutu. Posiedzenie komisji stałych odbyło się w poniedziałek 27 stycznia. Rodzice, którzy protestują przeciwko takiemu projektowi, wzięli udział w spotkaniu komisji.

W szkole 21 stycznia wieczorem odbyło się spotkanie zainicjowane przez Radę Rodziców. Podczas spotkania dyrektor Anna Nowicka poinformowała rodziców uczniów o planie burmistrza Dariusza Maniaka reorganizacji placówki. Wielu rodziców wyraziło zaniepokojenie takim pomysłem utworzenia przedszkola a potem, od 1 września, zespołu szkolno-przedszkolnego. Po dyskusji protestujący podjęli decyzję o podpisaniu petycji do burmistrza, by odszedł od tych planów. Zdaniem rodziców, reorganizacja zaszkodzi ich dzieciom. Pytali, dlaczego burmistrz nie przyszedł do nich i nie poinformował ich o tym osobiście.

O to samo pytali rodzice podczas spotkania komisji stałych Rady Miejskiej w poniedziałek. Przede wszystkim interesowały ich sprawy techniczne związane z nowym projektem, który zaprezentowała podczas posiedzenia dyrektor Centrum Usług Wspólnych Monika Zobek-Dubicka. Potrzebę utworzenia Przedszkola nr 4 - czyli wydzielenia i odremontowania kilku pomieszczeń na parterze obiektu - w tym klasy chemicznej, sekretariatu szkoły, gabinetu dyrektora i pokoju pani higienistki - uzasadniano faktem, iż istnieje w Sycowie potrzeba utworzenia miejsc przedszkolnych, a Trójka dysponuje wolnymi klasami.

Wątpliwości rodziców budziła m.in. lokalizacja placu zabaw dla dzieci przedszkolnych, lokalizacja łazienek. W spotkaniu udział wzięła radna Sejmiku Województwa Dolnośląskiego Anna Michalska, której Dariusz Maniak zarzucił polityczne wystąpienie. Tymczasem pani Ania pytała m.in., czy nowe przedszkole w jakiś sposób będzie oddzielone od części szkolnej, czy gmina posiada jakiś dokument opiniujący to rozwiązanie od Straży Pożarnej, dlaczego gmina nie zaprosiła już wiele miesięcy temu do rozmów na ten temat ani jej jako reprezentantki Sycowa w Sejmiku, ani mieszkańców miasta.

Jedna z mam spokojnie pytała: jaka jest procedura organizacji zamierzenia gminy, czyje opinie musi uwzględnić organ prowadzący - czy Rady Rodziców i grona pedagogicznego Trójki. Pytała, czy formalnie podczas utworzenia zespołu szkolno-przedszkolnego nie dojdzie do likwidacji Szkoły Podstawowej nr 3 - przypomniała, że burmistrz obiecywał nie likwidować tej szkoły. – Brakowało ludziom spotkania, podczas którego z nauczycielami i rodzicami porozmawiałaby gmina - powiedziała Anna Michalska. – Wiemy, że brakuje miejsc w przedszkolach. Nam chodzi o to, by to, co już jest, wykorzystać we właściwy sposób. Rodzice i pedagodzy zostali postawieni przed faktem doknanym. Czy nie jest najlepszym sposobem rozmawianie i wspólne rozwiązywanie problemów?

Burmistrz poinformował, że o planach rozmawiał z dyrekcją, a potem zarzucił pani Annie polityczne wystąpienie, na co odparła, że jest jej przykro z powodu tych przytyków. Maniak zarzucił jej po tej ripoście, że nie przychodziła do niego informować się w sprawie szkoły, na co odparła, że nie było kiedy, bo o problemie dowiedziała się w piątek.

Wtedy wstał radny Kazimierz Mieszała, który, uderzając pięścią w stół, krzyknął: „Do jasnej cholery, gdzie my są - w przedszkolu?” - ofukując ludzi, którzy przyszli pytać o projekt, i zarzucając im chęć rozgłosu.

Dyrektorzy zabierają głos...
W trakcie posiedzenia każdy z obecnych dyrektorów gminnych szkół pozwolił sobie ocenić opór dyrekcji SP3 i rodziców, a najdłużej głos zabierała dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 Jolanta Trela, która postanowiła zabrać głos, gdy jedna z mam pytała burmistrza o to, czy SP3 dostanie od gminy pieniądze na dostosowanie klas 1-4 w części niewyremontowanej budynku. Mama pytała też o to, co z toaletami dla uczniów i salą chemiczn0-fizyczną - gdzie będzie zlokalizowana i skąd dyrektor ma wziąć pieniądze na tworzenie takiej sali od podstaw. - Starałam się być spokojna, ale... - wstała nagle dyrektor Jolanta Trela, nie umożliwiając burmistrzowi udzielenie odpowiedzi na te ważne wątpliwości jednej z matek dzieci Trójki. - Nie bardzo rozumiem, w czym jest problem. Państwa dzieci nic nie tracą. Zostają w tym samym budynku, z tymi samymi nauczycielami, w tej samej klasie, więc nic się dla dzieci nie zmienia. Ja jako dyrektor szkoły, gdybym miała taką możliwość, to walczyłabym zębami o to, żeby to przedszkole powstało przy mojej szkole, dlatego że to jest szansa na rozwój szkoły, na dodatkowe etaty dla moich nauczycieli, a o to zawsze zabiegałam. W niczym oddział przedszkolny nie przeszkadza dzieciom w szkole. Przerabiałam to. Dzieci poruszały się po szkole. A teraz pytanie, które padło, dotyczące zagospodarowania pracowni i tak dalej. My tu z koleżanką - tu wskazała na dyrektor SP2 Edytę Ptak, która skrzętnie wstała i z uśmiechem się ukłoniła. - Od kilku lat z koleżanką cierpliwie siedzimy i czekamy, kiedy przyjdzie na nas kolej. Był poprzedni burmistrz, tworzyła się nowa szkoła - wszystkie fundusze idą na nową szkołę, nowe klasy, nowe ławki, nowe meble, bo to nowa szkoła, trzeba jej pomóc, okej, dobra. Teraz słyszę, że znów jest jakiś etap, że wszystkie fundusze muszą iść do państwa szkoły. Dzieci w Sycowie wszystkie są jednakowe - i w tym momencie zaprotestowała mama, która zadała pytanie o koszty przystosowania starych, nieremnotwanych od lat sal w Trójce: - Przepraszam bardzo, ale ja nie powiedziałam, że wszystkie fundusze muszą iść na szkołę, ja... - tu jej dyrektor przerwała i krzyknęła: - Nikt mnie nie pytał, jak powstawała klasa siódma i ósma, skąd ja wezmę pieniądze na remont, na wyposażenie, no sama zabiegałam o to, każdy z dyrektorów w swoim budżecie dostaje na to środki, to nie jest tak, że nie ma pieniędzy na to. - Ja nie mam takiej wiedzy - odpowiadała spokojnie mama. - Proszę mi wybaczyć moje wzburzenie, ale już kolejny raz, kolejny rok, muszę sama własnymi zabiegami starać się, żeby sale wyglądały, żeby były wyposażone, też pisze projekty i dzięki tym projektom zagospodarowuję szkołę. - A Trójka nie pisze projektów? - zapytała Anna Michalska. - Ja nie mówię, że nie piszę, sama pisałam dla Trójki projekty i korzystała z tego - odpowiedziała Trela. - Prosze nie rzucać wciąż takiego argumentu, że nagle dzieci nie będą miały sal. No będą miały te sale. Kwestią dyrektora szkoły jest, żeby je zagospodarować. A nie żeby SP1 i SP2 z tego tytułu, że co - że nie będziemy mieli dodatkowych grup przedzkolnych, mamy znowu godzić się, żeby gmina znowu środki przeznaczała na jedną szkołę, nie nie, my panie burmistrzu się na to nie godzimy. Pracownie przyrodnicze twórzmy we wszystkich szkołach, na jednakowym poziomie. - Oczywiście - odpowiadała mama. - Było przedszkole u mnie dwa lata - kontunuowała tyradę Trela. - W niczym nie koliduje to w pracy szkoły.

Potem jedna mam zauważyła, że to mają być trzylatki. Pytała o to, jak będzie wyglądało leżakowanie. Dyrektor SP w Stradomi Wierzchniej Anna Kamińska pospieszyła mamie z wyjaśnieniem: - Jak jest u mnie? Jest oddział 5-osobowy, są leżaczki, nie jest to obowiązkowe, w niczym to absolutnie nie koliduje. Dzieci przechodzą sobie na stołówkę, jedzą śniadania. My jesteśmy bardzo zadowoleni - prowadziła dobry pijar dla pomysłu przedszkola w szkole. - Gdybym ja miała wolną salę, od razu bym się zdecydowała...

Do tej istnej kampanii popierającej projekt burmistrza włączył się dyrektor SP w Drołtowicach Jacek Wojtas: - Licze na to, że właśnie że dzięki temu, że w naszej szkole będzie przedszkole, rodzice naszej szkoły będą zadowoleni, ponieważ do tej pory muszą szukać miejsc w oddziałach w przedszkolu w Sycowie (projekt dotyczy utworzenia miejsc przedszkolnych także w tej szkole - przyp. red.). Uważam, że oddział przedszkolny daje szansę rozwoju dla naszej placówki - powtarzał ten slogan. - Będzie nas to kosztowało wiele zmian, ale uważam, że te dzieci potem zostaną w naszej szkole i będzie szansa na to, że szkoła w przyszłości będzie funkcjonowała.

Dyrektor SP2 Edyta Ptak przyłączyła się do wcześniejszych głosów: - Pyta pani, jak to będzie funkcjonowało. Dzieci z zerówki są w tej chwili na MOSiRze. Dzieci te stołują się w SP2 na stołówce. Nikt nikomu nie wchodzi w drogę. Dzieci przechodzą z MOSiR-u łącznikiem przez naszą salę gimnastyczną, nie muszą wychodzić na dwór. Dzieci bardzo dobrze się u nas czują i tolerują się nawzajem. A propos ławek i przystosowania sal - państwa dzieci, również mój syn, który jest w waszej szkole w klasie szóstej, rosną. Już mogą korzystać z tych ławek, z których korzystali gimnazjaliści. Więc naprawde nie przesadzajmy, że SP3 jest tak biedna w ławki, że nie ma w czym uczyć. Jak pani dyrektor Trela powiedziała, nas to naprawdę trochę już irytuje, że my ciągle słyszymy, że w tamtej szkole brakuje tego, tamtego. U nas też wielu rzeczy brakuje i naprawdę musimy starać się. Nie chodzi o to, że chcemy coś przeciwko państwu powiedzieć - naprawdę zagospodarowanie tej przestrzeni - tam są 22 sale - ja mam sal 16 i 17 świetlicę, oddziałów 19. I my sobie radzimy. I to jest do zrobienia. Ja nie pracuję w oświacie od pięciu lat, tylko od 25. Od 12 zajmowałam się układaniem planu lekcji. I dobrze wiem, jak można to zrobić, żeby wykorzystać wszystkie sale tak, żeby uczniowie nie wchodzili sobie w drogę.

Potem Maniak poinformował, że 15 lutego rozpocznie się modernizacja muru obronnego. Warto dodać, że 19 grudnia w projekcie budżetu Sycowa na 2020 rok zabezpieczono środki w wysokości 50 tys. zł na opracowanie dokumentacji projektowej renowacji murów obronnych.

Nagle, odbiegając od tego toru wypowiedzi burmistrza, pijar pomysłu burmistrza kontynuowała dyrektor SP w Działoszy Magdalena Kazimierczak: - Ja bardzo chętnie zapraszam oddział przedszkolny do mojej szkoły, bo będziemy teraz jedyną placówką... Z przyjemnością, nie mamy warunków, ale bardzo chętnie przyjmiemy oddział przedszkolny. Szkoda, że nie ma takiej możliwości, bo jest to rzwój szkoły - po raz kolejny został przez kolejną dyrektor powtórzony ten slogan. - Ja bardzo chętnie z tej szansy bym skorzystała.

W momencie, gdy głos chciała zabrać Anna Michalska, wstała dyrektor Przedszkola nr 2 w Sycowie Jolanta Rzemyk: - Ja jako dyrektor przerabiałam sytuacje związaną z rozdzieleniem żłobka z przedszkolem i żadne dziecko nie miało żadnego uszczerbku na zdrowiu z tego powodu. To, że te dwie placówki zostały rozdzielone, nikomu nie przeszkadzało.

Temat szemrany pod stołem i utrudniony przekaz informacyjny
Wtedy radna Sejmiku Anna Michalska wyraziła żal, zwracając się do radnych, że dotąd nie została zaproszona przez sycowską Radę na posiedzenie żadnej komisji. - Jestem tutaj, bo zwrócili się do mnie ludzie zainteresowani tematem, który był szemrany pod stołem! - wyjaśniła. - Jak można zauważyć, to jest temat podzielony nawet wśród radnych. Bo jak wiemy, są tutaj radni lepszego i gorszego sortu - jak można wywnioskować - mówila. - Przekaz informacyjny jest tutaj bardzo utrudniony. Jest przykre, że 15-osobowa rada nie jest w stanie porozumieć się w tak istotnych dla miasta sprawach. Zostaliśmy powołani do pełnienia pewnej służby i wysłuchiwania opinii publicznej w każdym możliwym aspekcie. A widzę, że tutaj ta relacja zostaje zaburzona. Jest mi z tego powodu bardzo przykro. Przyszłam się zapytać o pewne kwestie. Na obrazku pokazanym na slajdzie ja państwa planu nie widzę. Nikt nie twierdzi, że nie ma potrzeby tworzenia miejsc przedszkolnych - statystyka pokazuje, że jest potrzeba. Jeżeli pół szkoły zamkniemy - to mam obawy, co się pojawia w momencie, kiedy dzieci z przedszkoli trzeba będzie gdzieś ulokować? Znowu będziemy robić rewitalizację, przekształcanie - bo się okaże, że nie ma miejsc szkolnych? Zacznie się dopychanie dzieci po MOSiR-ach? W szkoły zostało wtopionych mnóstwo pieniędzy. Tutaj są zarzuty innych dyrektorów szkół, że też chcą. Zauważmy znaczącą rzecz - pozostałe dwie szkoły są w Sycowie od zawsze szkołami podstawowymi. A dawna SP1 - obecna Trójka - niestety nie z własnego wyboru, ale z wyboru rządu - została przekształcona w gimnazjum, a po reformie oświaty znów musiała być podstawową. Zrzucanie na kogoś, na czyjeś plecy odpowiedzialności, że szkoła ma jakieś potrzeby i wymogi, jest po prostu nienormalne. Nie obarczajmy dyrektorów tej szkoły, rady pedagogicznej tym, że mają jakieś wymagania, bo potzrebuje ławek i innych rzeczy. Tak, potrzebuje, bo nie z własnego wyboru i decyzji. Nagle pojawiły się w szkole siedmiolatki. Wymagało to nakładów finansowych, bo są pewne wymagania. Musiały być dostosowane ławki, toalety - do potrzeb małych dzieci. Więc to jest oczywiste, że szkoła wymagała tych pieniędzy! Nie wiem, dlaczego stawiane są tu zarzuty dyrekcji, która coś potrzebuje. Rodzice są bardzo zadowoleni z tej placówki, z projektów. Zastanówmy się, czy jest na kim psy wieszać.

Pełna relacja z posiedzenia komisji Rady Miejskiej w Sycowie dotyczącego m.in. projektu uchwały utworzenia Przedszkola nr 4 w Sycowie. Ostra dyskusja, w której udział wzięła radna Sejmiku Województwa Dolnośląskiego Anna Michalska:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto