Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Alfabet dolnośląskich działaczy Solidarności

Hanna Wieczorek, Katarzyna Kaczorowska
Jerzy Piórkowski odsłania tablicę upamiętniającą strajk w sierpniu 1980 roku w zajezdni autobusowej przy ulicy Grabiszyńskiej we Wrocławiu.
Jerzy Piórkowski odsłania tablicę upamiętniającą strajk w sierpniu 1980 roku w zajezdni autobusowej przy ulicy Grabiszyńskiej we Wrocławiu. Wiesław Dębicki
W sierpniu będziemy świętować 30-lecie istnienia ruchu, który zmienił Polskę. Ale już dziś poznajmy ludzi pierwszej Solidarności. Znanych i nieznanych. Często przez lata niemówiących o tym, co spotkało ich ze strony państwa, które chcieli zmieniać. Tak jak Jerzy Piórkowski, pierwszy przewodniczący MKS - piszą Hanna Wieczorek i Katarzyna Kaczorowska

Młodzi nie chcą słuchać o Sierpniu '80, pierwszej Solidarności, strajkach i stanie wojennym. Starzy kłócą się do upadłego o to, kto tę pierwszą Solidarność zawłaszczył, kto był bardziej represjonowany, a kto powinien schować się ze wstydu pod stół, bo był czerwonym komuchem i prześladował bojowników o wolność naszą i waszą.

Obojętność i zacietrzewienie zacierają obraz kilku sierpniowych dni, które trzydzieści lat temu zmieniły Polskę. Trudno dziś mówić o tych dniach bez popadania w patos, bo jak opisać uczucie wolności? Jak opowiedzieć o pustym mieście, po którym nie jeżdżą autobusy i tramwaje, ale obcy ludzie zatrzymują swoje samochody, by zapytać: "Gdzie panią podwieźć?".

- Pamiętam morze ludzkich głów przed zajezdnią przy ulicy Grabiszyńskiej we Wrocławiu - opowiada Tomasz Przedpełski, który trzydzieści lat temu miał piętnaście lat. - I ludzi, którzy chodzili z wiadrami wypełnionymi po brzegi pieniędzmi, bo każdy tam wrzucał, co miał przy sobie.

Z tamtych lat wbiło się nam w pamięć kilka twarzy: Lecha Wałęsy, Władysława Frasyniuka, Józefa Piniora, kardynała Henryka Gulbinowicza, ks. Stanisława Orzechowskiego.

Nie pamiętamy dziś tych, którzy budowali wolność i Solidarność we wrocławskim Pafawagu, Stolbudzie czy Stoczni Rzecznej, w wałbrzyskich kopalniach, jeleniogórskiej Jelfie czy legnickim KGHM. Chcemy Państwu przypomnieć tych znanych, i tych zapomnianych ludzi wielkiej Solidarności.

Nasz cykl o ludziach Solidarności rozpoczynamy opowiadaniem o Jerzym Piórkowskim - przewodniczącym Międzyzakładowego Komitetu Strajkowego i szefie Międzyzakładowego Komitetu Założycielskiego NSZZ "Solidarność" we Wrocławiu.

26 sierpnia 1980 roku w zajezdni autobusowej przy ulicy Grabiszyńskiej we Wrocławiu powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. Na jego czele stanął Jerzy Piórkowski - członek egzekutywy partii w MPK. - Był szanowany. Ludzie wiedzieli, że jak trzeba, to stanie po ich stronie. Poza tym to, że był członkiem partii, uspokajało starszych kolegów. Nikt nie wiedział, jak rozwiną się wydarzenia, więc w razie czego można było liczyć na łagodniejsze traktowanie. Myśmy nie bali się niczego, ale oni pamiętali więzienia stalinowskie - wspomina Władysław Frasyniuk, który wtedy, w sierpniu, został rzecznikiem MKS-u.

- Piórkowski był od nas starszy - opowiada Krzysztof Turkowski, wówczas młody historyk i jak się śmieje, "zawodowy wróg socjalizmu". - Chodził już w marynarce, ale jeszcze bez krawata.
Józef Pinior uśmiecha się i mówi, że to były takie czasy, że na czele strajków nieraz stawali ludzie należący do partii czy działacze oficjalnych związków zawodowych. - A Piórkowski był prawdziwym robotniczym przywódcą. Ludzie go znali, wiedzieli, że mogą na niego liczyć, bo wcześniej już im pomagał - wspomina.

W zajezdni przy ulicy Grabiszyńskiej robił się coraz większy tłok. Z całego Dolnego Śląska zjeżdżali się delegaci ze strajkujących zakładów pracy.

- W końcu w MKS-ie było ich 174, a może nawet 176 - opowiada Krzysztof Turkowski. - Nasz wrocławski MKS był trzeci pod względem wielkości w Polsce.

Turkowski niechętnie mówi o Jerzym Piórkowskim. Bo, jego zdaniem, Piórkowski nie wytrzymał napięcia, był ugodowy, wycofywał się. A przy tym nieufny. - Pamiętam, że bardzo ostrożnie przyjął Karola Modzelewskiego, którego ściągnąłem do zajezdni. Załatwiłem, że mszę świętą w zajezdni odprawiał ksiądz Stanisław Orzechowski - wspomina Turkowski. - Widziałem, że Piórkowski waha się, nie jest zadowolony. A proszę mi wierzyć, że nie da się opisać tego, co czułem, kiedy przed mszą wdrapałem się na skrzynki i nagle zobaczyłem tłum, ciągnący się do Hutmenu, a może i dalej...

Przyszedł 31 sierpnia. W Stoczni Gdańskiej podpisano porozumienie. We Wrocławiu, w zajezdni przy Grabiszyńskiej, MKS zdecydował: nie przerywamy strajku, dopóki nie dostaniemy potwierdzenia z Gdańska, że porozumienie zostało faktycznie podpisane. Noc zeszła na nerwowym oczekiwaniu na powrót wysłanników z Wybrzeża. Wreszcie pojawili się. Ludzi - tych w zajezdni, i tych, którzy czekali przed zajezdnią, ogarnęła euforia. MKS na czele z Piórkowskim przekształcił się w Międzyzakładowy Komitet Założycielski NSZZ "Solidarność".

Pół roku później Piórkowski zrezygnował z funkcji i odszedł z pracy w MPK. Został taksówkarzem. W 1989 roku wyemigrował z żoną do Niemiec.

- Dla jednych był to czas gwałtownego dojrzewania, inni nie wytrzymywali napięcia - opowiada Turkowski. - Piórkowski nie wytrzymał. Znikał na kilka dni, później pojawiał się, jakiś taki wycofany. W końcu nagle zrezygnował. Zastąpił go inny kierowca z MPK: Władysław Frasyniuk.
Frasyniuk potwierdza: - Zamknął się przed nami. W jakimś momencie właściwie przestał się pokazywać. Domyślaliśmy się, że coś się dzieje, od czasu do czasu pojawiali się jacyś dziwni ludzie, ale Jurek o niczym nie mówił. Uznaliśmy, że dla dobra związku będzie formalnie stać na jego czele do zjazdu, a my będziemy działać tak, jakby wszystko funkcjonowało normalnie - opowiada Frasyniuk.

Jerzy Piórkowski nie przyjechał na obchody 20-lecia Solidarności. Pojawił się dopiero w październiku 2005 roku - na jej 25-lecie. I wtedy opowiedział kolegom, co się tak naprawdę zdarzyło.

Służba Bezpieczeństwa zastosowała prostą metodę zastraszania: uderzyła nie w Jerzego Piórkowskiego, ale w jego żonę Marię, która była autochtonką.

- Miłość nie wybiera. Gdybym miał się jeszcze raz ożenić, to tylko z nią - mówił pięć lat temu we Wrocławiu Jerzy Piórkowski. I dodał: - Mieliśmy gwarancje nietykalności podpisane przez wojewodę Owczarka. Oczywiście z wyłączeniem przestępstw pospolitych. I to był ten haczyk.

Maria Piórkowska pracowała w sklepie Rondo przy placu Powstańców Śląskich. Do domu, na Lubuską, miała ledwie 25 minut na piechotę. Ale i tak kilka razy ktoś na nią napadł. Skończyło się na sińcach, ale przecież chodziło o to, żeby wystraszyć, a nie zabić.

W końcu jednak zrobiło się groźnie - to był czas, kiedy kolejarze ogłosili głodówkę.
- Syn wrócił ze szkoły i zdziwił się, że wersalka jest rozłożona. Podniósł ją i okazało się, że w środku leży nieprzytomna mama - wspominał Piórkowski. - Potem opowiedziała nam, że ktoś zadzwonił do drzwi. Usłyszała, że przyszli koledzy męża z Solidarności. Kiedy otworzyła drzwi i zapytała jeszcze raz: "Jacy koledzy?", od razu dali jej po oczach gazem, wsadzili do tej wersalki i zostawili. Przecież mogła się udusić. Jak się człowieka chce zniszczyć, to się uderza w tych, których najbardziej kocha - Jerzy Piórkowski nie krył łez.

Potem Marię próbowano oskarżyć o manko. "Przypadkowi" klienci w sklepie zarzucali jej głośno oszustwa, a odwiedzający Rondo "gorący patrioci" wyzywali ją od niemieckich świń.

Józef Pinior podkreśla, że bardzo szanuje Piórkowskiego, bo nie ugiął się. Choć SB naciskała na niego, szykanowała jego żonę, nic nie powiedział, nic nie podpisał, a z Polski wyjechał dopiero w 1989 roku. - Nie złamali go - podkreśla.

W stanie wojennym nie został internowany. Dlaczego z Polski wyjechał dopiero na początku lat 90.? - Gdybym zrobił to wcześniej, to tak, jakbym im przyznał rację - powiedział.

Jerzy Piórkowski ma przyjechać do Wrocławia na obchody 30-lecia Solidarności.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto