Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Malowana armia Wrocławia - Jak Fryderyk II podstępem miasto zdobył

Wojciech Chądzyński
Ryciny Bramy Mikołajskiej i żołnierzy piechoty miejskiej.
   Rysunek ze Sztambucha Bremera, ok. 1618.
Ryciny Bramy Mikołajskiej i żołnierzy piechoty miejskiej. Rysunek ze Sztambucha Bremera, ok. 1618.
Poranek 10 sierpnia 1741 roku przywitał wrocławian paskudną pogodą. Ciężkie chmury przysłoniły niebo, a zacinający deszcz na tyle ograniczył widoczność, że strażnicy Bramy Mikołajskiej nie dostrzegli podkradających ...

Poranek
10 sierpnia 1741 roku przywitał wrocławian paskudną pogodą. Ciężkie chmury przysłoniły niebo, a zacinający deszcz na tyle ograniczył widoczność, że strażnicy Bramy Mikołajskiej nie dostrzegli podkradających się pod mury pruskich grenadierów

Ta chwila nieuwagi miejskich strażników miała brzemienne skutki nie tylko dla nich, ale i losów Wrocławia.

Od bramy do bramy
Kilka minut później, około godz. 6 od strony Leśnicy nadjechały wozy z zaopatrzeniem dla wojsk Fryderyka II Wielkiego, który gromadził siły do kolejnej bitwy z Austriakami. Według umowy między władzami neutralnego w tych zmaganiach Wrocławia a królem Prus, tabor wiozący zaopatrzenie dla jego armii miał prawo przejechać przez nadodrzański gród. Kiedy wozy wjeżdżały przez bramę, jednemu odpadło koło. Zrobiło się zamieszanie, na które tylko czekało kilkudziesięciu ukrytych pruskich żołnierzy. Błyskawicznie opanowali Bramę Mikołajską i Oławską. Po chwili na czele kilku kompanii do Wrocławia wkroczył książę Leopold von Schwerin, marszałek wojsk pruskich, które zajęły strategicznie punkty grodu. Kompletnie zaskoczona wrocławska piechota miejska nie zdążyła oddać nawet strzału. W taki sposób, po raz pierwszy w kilkusetletniej historii, Wrocław został zdobyty.

Piechota miejska
Jeszcze tego samego dnia marszałek Schwerin w Sali Książęcej ratusza odebrał od władz miejskich przysięgę wierności i poinformował, że przejął Wrocław na rozkaz Fryderyka II. Prusacy zabrali mieszkańcom broń i rozwiązali miejskie wojsko. Nadodrzański gród stracił prawo posiadania prywatnej armii, którą z własnej kasy utrzymywał od czasów wojen husyckich.
Przywilejem posiadania własnego wojska Wrocław mógł się szczycić już w XV wieku. Miasto utrzymywało 4 kompanie piechoty miejskiej, w których służyli żołnierze zaciężni. Dzięki nim Wrocław był ważnym ośrodkiem militarnym na Śląsku i miał silną pozycję polityczną. – Poszczególne kompanie, zwane chorągwiami liczyły od 150 do 200 żołnierzy. – wylicza historyk prof. Jerzy Maroń. – Nazwy przejęły od koloru swych sztandarów. Były więc kompanie: biała, czerwona, żółta i niebieska. Na początku XVII wieku Wrocław mógł wystawić 4291 zbrojnych, w tym wojska zaciężne i część milicji, czyli pospolitego ruszenia mieszczan. W skład połączonych sił wchodziło 3052 muszkieterów oraz 1239 pikinierów uzbrojonych w ponadczterometrowe piki. Gaża miesięczna zawodowego dowódcy chorągwi w stopniu kapitana wynosiła 125 talarów, chorążego do 50 talarów. Podoficerowie otrzymywali od 6 do 17 talarów, kaprale 5, a trębacze oraz dobosze niewiele ponad 3. Najgorzej opłacani byli szeregowcy. Pikinierzy zarabiali niespełna 3 talary, a muszkieterzy 2,5.
Od początku piechota miejska miała charakter defensywny i rzadko była używana do działań poza murami miasta.

Słabe wojsko
Po zakończeniu wojny trzydziestoletniej, podczas której żadna ze stron nie próbowała zdobyć Wrocławia, piechota wrocławska została częściowo zdemobilizowana. Utrzymywanie jej w dotychczasowej sile było zbyt dużym obciążeniem dla budżetu miasta. Odtąd, aż do zdobycia nadodrzańskiego grodu przez Fryderyka II, miasto utrzymywało tylko dwie chorągwie. – W sąsiedniej Rzeczypospolitej jedynie Gdańsk był w stanie wystawić silniejsze formacje zawodowych oddziałów miejskich – twierdzi prof. Maroń. – Pozostałe polskie miasta utrzymywały nie więcej niż 200 żołnierzy.
Zmniejszenie liczebności piechoty po roku 1648 osłabiło jej wartość bojową. Stała się formacją do celów porządkowych i reprezentacyjnych. Podtrzymywała też prestiż miasta posiadającego własną armię. Trudno się więc dziwić, że wrocławianie coraz częściej nazywali swoich żołnierzy wojskiem malowanym. O tym, że mieli rację, przekonali się w sierpniu 1741, kiedy Prusacy bez problemu zajęli całe miasto.

Koniec potęgi
Po zlikwidowaniu chorągwi wrocławskich Fryderyk II utworzył we Wrocławiu garnizon miejski, a w sąsiedztwie ratusza kazał wybudować odwach. Wzniesiono go w Rynku, w miejscu, gdzie dziś rosną drzewa. Stał tam do roku 1860. Również na rozkaz Fryderyka w mieście zakwaterowano pruskich żołnierzy, „a mieszczanie musieli dać im kwatery, drewno na opał oraz jedzenie” – zanotował w kronice „Bresslauisches Tagebuch” kupiec Johann Steinberger. Zdobywcy przejęli też arsenały z zapasami broni, a w swe szeregi wcielili siłą wrocławian zdolnych do noszenia broni. 7 listopada 1741 roku przedstawiciele stanów śląskich złożyli w ratuszu hołd władcy Prus. Każdy składał przysięgę na Biblię i całował szpadę Fryderyka II. Ten wiernopoddańczy hołd był też symbolem końca niezależności Wrocławia. •

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto