Do Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu wpłynęło kolejne zawiadomienie w sprawie Szpitala im. A. Sokołowskiego w Wałbrzychu. Tym razem pełnomocnik placówki poinformował śledczych o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby tam pracujące, w tym lekarzy.
- Sprawa dotyczy wprowadzenia w błąd dyrekcji placówki, co do rzeczywiście przepracowanych godzin - mówi prokurator Marcin Witkowski, prokurator Rejonowy w Wałbrzychu.
Wśród osób wskazanych w liczącym 100 stron zawiadomieniu i dokumentacji jest m.in. prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej, który był wieloletnim ordynatorem oddziału kardiologii w szpitalu.
Przypomnijmy, że m.in. taki powód podano w oświadczeniu dyrekcji szpitala dotyczącym przyczyn zwolnienia Szełemeja z pracy. Miało dojść do sytuacji, w której prezydent oraz inny lekarz pobrali wynagrodzenie za ten sam dyżur, podczas gdy w tym czasie Pan Roman Szełemej przebywał poza szpitalem.
Prezydent Wałbrzycha niemal od razu wydał oświadczenie w tej sprawie, w którym zaznaczył że sprawa ma charakter polityczny. "Otrzymałem wypowiedzenie z pracy w trybie natychmiastowym, po 36 latach pracy podziękowano mi w ten sposób za poświęcenie, pracę, trud który wspólnie włożyliśmy w to, by szpital był wyjątkowy. Jest to działanie odwetowe ze za to, że bronimy szpitala, by nie stał się marginalizowanym. Zwolnienie łamie procedury kodeksu pracy". Sprawę skierował do Sądu Pracy.
Przypomnijmy, że śledczy wyjaśniają także inne sprawy dotyczące pracy szpitala. Chodzi o zawiadomienie lekarzy chirurgów, którzy mieli poinformować, że ich kolega odszedł od stołu operacyjnego, a zabieg kończyła instrumentariuszka. Sprawa skończyła się medialnym skandalem. Nadal jest badana.
A także o zawiadomienie ze strony szpitala, jakoby chirurdzy specjalnie pomówili placówkę. Nieoficjalnie mówi się, że miał to być odwet za zwolnienie dr Szełemeja z pracy i zdyskredytowanie pracy nowej dyrekcji.
Aż w końcu o dwie kolejne sprawy związane ze śmiercią młodego lekarza, który miał umrzeć z powodu przepracowania, czego prokuratura nie potwierdziła. Okazało się, że anestezjolog udusił się treścią pokarmową.
Badany jest natomiast wciąż wątek ginących w szpitalu leków narkotycznych, które znaleziono w domu zmarłego anestezjologa. Prokuratura bada sposób ewidencjonowania lekarstw.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?