W czerwcu ubiegłego roku życie księdza Sebastiana Kluwaka (46 l.), proboszcza parafii w Białołęce (gm. Pęcław) rozsypało się na kawałki. Podczas kilkudniowego urlopu w Szkocji, doznał wylewu krwi do mózgu. Jak się okazało, żył przez lata z niewykrytym w głowie tętniakiem. Sytuacja była bardzo groźna. Ksiądz został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną, a potem przeszedł operację w szpitalu w Edynburgu. Po kilku miesiącach walki o życie i zdrowie, znowu odprawia msze w swojej parafii i cieszy się każdym nowym dniem.
Parafianie modlili się o zdrowie proboszcza
Ksiądz Sebastian Kluwak przyznaje, że tak nagła, niespodziewana choroba, która na niego spadła, bardzo zmieniła jego życie. To że z tego wyszedł traktuje w kategoriach cudu.
- Bóg dał mi możliwość powrotu do życia. Stało się to też dzięki modlitwie ludzi, i tu w Białołęce i w innych miejscach. Byłem pod ogromnym wrażeniem, gdy widziałem zdjęcia parafian modlących się za moje zdrowie na mszach świętych. To zdrowotne doświadczenie bardzo mnie zmieniło. Myślę nawet, że w pewien sposób się nawróciłem. Żyję dzięki Bogu, dlatego że Bóg dał mi żyć – mówi.
Czułem się niepotrzebny i bezdomny
Proboszcz podkreśla, że powrót do parafii w Białołęce jest dla niego najlepszym lekarstwem. Ale zanim to się stało zupełnie nie potrafił się odnaleźć.
- Czułem się bezdomny, bezrobotny i nikomu nie potrzebny. Zdawałem sobie też sprawę z cierpienia moich rodziców. Gdyby coś mi się stało, mama by tego nie przeżyła. Czułem się z tym wszystkim bardzo źle. Najpierw pobyty w szpitalach, potem pomieszkiwanie u Cichych Pracowników Krzyża i na parafii w Nowej Soli. Ciągle byłem gdzieś gościem, musiałem się pytać, czy mogę mogę tu jeszcze spać, czy mogę tu jeść. Nie miałem domu… - mówi szczerze o swoich doświadczeniach sprzed kilku miesięcy. - Dlatego bardzo się cieszę, że ksiądz biskup pozwolił mi wrócić do Białołęki, bo to mnie leczy. Owszem, w parafii jest co robić, są różne problemy do rozwiązania, ale to mnie leczy, tak samo jak praca z osadzonymi z zakładu karnego czy z zakładu poprawczego. Chcę tu być jak najdłużej.
Msza święta po powrocie była wyjątkowa
Dla księdza Sebastiana Wielkanoc Zmartwychwstania Pańskiego ma wielkie, także osobiste znaczenie. Dobrze pamięta pierwszą mszę odprawioną po powrocie do parafii po koszmarze, jaki przeżył. Była niedziela, 29 października 2023 roku. Na swojego proboszcza czekał pełen kościół wiernych. Podczas mszy świętej obecny był także ksiądz biskup Tadeusz Lityński.
- Byłem wówczas ogromnie wzruszony, a wielu ludzi płakało – przyznaje. - Zresztą do dziś doświadczam wielu chwil, gdy inni autentycznie cieszą się na mój widok. Przez chorobę spokorniałem, a ludzkie cwaniactwo odeszło. Teraz bardziej zwracam uwagę na ludzi w potrzebie, na tych, którzy ciężko chorują. Widzę ich zdecydowanie wyraźniej – dodaje.
Sam gotuje, piecze, sprząta
Ksiądz Sebastian Kluwak znany jest z wielu działań na rzecz parafii i akcji w tym patriotycznych, ale sportowych. Od lat jest kapelanem w Zakładzie Karnym w Głogowie i zakładzie poprawczym. W ubiegły roku zorganizował zawody w strzelaniu sportowym. Dzięki jego zabiegom, spoczywający na cmentarzu w Białołęce bohater wojny polsko - bolszewickiej odznaczony Orderem Virtuti Militari ma nowy, piękny pomnik.
Kapłan świetnie też sobie radzi na plebanii. Sam gotuje, sprząta, a nawet piecze ciasta, a swoimi kulinarnymi dokonaniami dzieli się na Facebooku.
Przed proboszczem są także kolejne wyzwania, te duchowe, ale bardziej przyziemne. Sen z powiek spędza księdzu ratowanie kościelnej wieży, która niebezpiecznie odchyla się od bryły świątyni, co grozi zawaleniem.
Michał Probierz o Ekstraklasie i Euro
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?