Harris, co z twoją karierą?
Nic. Tak się sprawy potoczyły, że nic. Kiedy straciłem angaż w Kotwicy Kołobrzeg (luty 2010 r. - dop red.), szukałem innej drużyny, ale nie wyszło. Próbowałem przez rok. Teraz zająłem się już czymś innym.
Dałeś sobie spokój z zawodową koszykówką?
Tak to dziś wygląda.
A gdyby przyszedł agent i zaproponował grę...
Zaangażowałem się już w sprawy pozasportowe. Pojawiła się w moim życiu inna okazja i postanowiłem z niej skorzystać.
Byłeś jednym z najbardziej utalentowanych graczy, nadzieją Turowa.
No tak, ale gdy przyjechałem po studiach w USA, nie dostawałem szans. Zobaczyłem też jak to wszystko wygląda w naszej lidze, jak traktują młodych zawodników, szczególnie młodych, polskich zawodników. W międzyczasie pojawiły się w moim życiu inne perspektywy w dziedzinie związanej z kierunkiem studiów, które skończyłem.
Zdradzisz coś więcej...
Powiem tylko, że to business. Nie chcę za dużo mówić, bo to dopiero początek, ale robię interesy z firmą ze Stanów.
Grasz jednak w kosza w drużynie w Görlitz...
Koszykówkę mam we krwi, podobnie jak reszta chłopaków tutaj, z których wielu - tak jak ja - związanych było z Turowem. Niestety, sytuacja w polskiej lidze jest taka, że teraz gramy tutaj. Ale też mamy z tego wielką frajdę.
Razem z Maćkiem Rejmanem jesteście królami strzelców ligi saksońskiej. Nie pojawiają się skauci, którzy chcą was wyrwać do wyższych lig?
(... śmiech...)
Czego ci więc życzyć na przyszłość?
Chyba tylko zdrowia.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?