Cisy na Kocim Szlaku posadzono jesienią ubiegłego roku. W kwietniu okazało się, że brakuje jednej piątej, a zamiast drzewek są puste dołki. Sprawę zgłoszono na policję.
W Łodzi co roku ginie od 5 do 10 procent miejskich roślin. Złodziejami są nie tylko wandale ale także znający się na botanice koneserzy ogrodów.
Wiosną tego roku zniknęła większość kwiatków, posadzonych na placu Wolności. Były tam niecałe dwa dni.
Zdaniem Arkadiusza Jaksa, dyrektora Zarządu Zieleni Miejskiej, łodzianie najczęściej kradną rośliny cebulowe oraz młode drzewka.
Rośliny giną nie tylko z ulic i placów ale także z łódzkich parków. W ubiegłym roku zniknęło z nich 220 krzewów i 300 kwiatów. Zginęły także sprzęty takie jak np. 52 kosze na śmieci i 8 furtek do placów zabaw. Łączny koszt to ok. 40 tys. zł.
Złodzieje wchodzą także do zamykanego na noc i pilnowanego ogrodu botanicznego.
- To nie są zwykli wandale, lecz koneserzy, znający się dobrze na hodowli roślin - mówi Dorota Mańkowska, naczelnik ogrodu. - Giną głównie rzadkie lub nowe odmiany liliowców, a także rośliny chronione. Zwłaszcza na tych ostatnich trzeba dobrze się znać, bo na pierwszy rzut oka często nie są one atrakcyjne - ocenia.
W tym roku z ogrodu zniknęła prawie cała kępka pełnika europejskiego. Złodzieje zostawili jedną roślinę. W 2011 i 2012 roku ginęło po 50 liliowców. Rok później - 25.
O bezpieczeństwo roślin powinien dbać monitoring i służby miejskie. Leszek Wojtas ze straży miejskiej, tłumaczy jednak, że upilnowanie wszystkich kwiatków w mieście jest niemożliwe.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?