Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szczawno-Zdrój: Nikomu nie życzą takiego remontu

ELW
Mieszkanki Szczawna-Zdroju od miesięcy czekają na naprawę wynikłych tuż po remoncie usterek. Firma z Jedliny-Zdroju nie kwapi się do napraw.

- W sierpniu ubiegłego roku, u sąsiadki firma naprawiała komin. Zaprosiłam jej szefa do pracy na moim dachu, a on się zgodził – wspomina pani Maria Zielińska emerytka ze Szczawna-Zdroju. Tak zaczęła się historia, jakich wiele – niekończąca się opowieść o remoncie. Pani Maria ucieszyła się, że znalazła kompetentnych ludzi, którzy wykonają niezbędne prace w jej jednorodzinnym domu. Roboty dekarskie zaczęły się 5 września i miały trwać tydzień, ale przeciągnęły się o wiele tygodni. - Szef firmy, pan Tomasz zaproponował rozszerzenie zakresu robót. Poza obróbką czterech kominów zajęto się też położeniem kafelków na balkonach i na bocznej ścianie, renowacją tarasu i uszczelnieniem drzwi garażu – opowiada mieszkanka uzdrowiska. Czas współpracy z firmą z Jedliny-Zdroju przedłużał się też z powodu odwlekania prac. Czasem przez kilka dni nikt nie przychodził do pracy. Jak robotnicy się nie zjawiali, pani Anna dzwoniła do szefa z prośbą o wyjaśnienie. - Raz twierdził, że jest w ciężkim stanie po operacji, a tego samego dnia zobaczyłam go przypadkiem, jak dźwigał jakieś ciężary – opowiada Zielińska.
Łącznie, za wykonaną usługę i materiały pani Maria zapłaciła 23 tys. zł, a do końca listopada wymogła na firmie ukończenie prac, co było drogą przez mękę. - Do Bożego Narodzenia sprzątałam, bo firma zostawiła po sobie straszny bałagan, a w marcu zaczęły się pojawiać pierwsze usterki. Ich liczba rośnie z dnia na dzień – mówi Zielińska pokazując odpadające kafle trzymające się na szczypcie zaprawy, pękającą posadzkę i mury. Jedynie kominy nie przeciekają, na razie. Tyle szczęścia nie ma sąsiadka pani Marii, u której jedlińska firma naprawiała komin. - Pracowali jesienią dwa tygodnie. Komin od wiosny przecieka – mówi Janina Płotka. Wiosną mieszkanki Szczawna prosiły o naprawienie usterek, ale jedlińska firma przyjechała dopiero, gdy pani Maria zaproponowała zaangażowanie jej do kolejnych prac. - Na początku czerwca przyjechał szef i jak się dowiedział, że chodzi nam nie o nowe zlecenie, ale o naprawienie usterek zaczął obiecywać szybką interwencję – opowiadają panie. Od tamtej pory nikt się nie zjawił, a właściciel firmy przestał odbierać telefon. Również nam nie udało się z nim skontaktować.

Zasięgnęliśmy opinii Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - W przypadku prac budowlanych, hydraulicznych, dekarskich oraz napraw w obrębie domu i ogrodu konsumentów przed nieuczciwością firm usługodawców chroni najlepiej pisemna umowa. Najlepiej podpisać ją przed rozpoczęciem prac – wyjaśnia Maciej Chmielowski z UOKiK. Dodaje też, że w tej umowie powinien być określony zakres prac, cena usługi, termin jej wykonania, a także czas, w którym firma powinna usuwać usterki wynikłe podczas prawidłowej eksploatacji. W przypadku wykonania usługi, np. montażu długość tego okresu zależy od woli umawiających się stron, zaś podczas zamawiania rzeczy ruchomej, np. szafki mamy 2 lata na reklamację. Umowa pisemna jest atutem podczas postępowania sądownego, kiedy wykonawca nie chciałby polubownie uznać naszych roszczeń. Znacznie łatwiej wówczas dochodzić swoich praw niż w przypadku umowy ustnej. W razie problemów z usługodawcami z branży budowlanej można zgłosić się o pomoc i radę do najbliższego rzecznika konsumentów.
Paniom Marii i Janinie zależy tylko na jednym.- Nie chcemy, by ktoś przeszedł to, co my.

Tekst ukazał się w Panoramie Wałbrzyskiej z 11 września 2012.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto