18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sesja Rady Miasta Krakowa [NA ŻYWO]

Piotr Rąpalski
Wojciech Matusik
Relacja live z ostatniej w tym roku sesji Rady Miasta Krakowa. Choć zaczęła się przy śpiewie chóru od wspólnego opłatka urzędników i radnych, dyskusja była bardzo burzliwa.

Czytaj także: dziś debata nad budżetem na 2012 rok


Czarne chmury nad miastem

Burzliwa sesja rady miasta kończy się debatą nad przyszłością finansów Krakowa. Prezydent musi zmienić projekt budżetu na przyszły rok. Urzędnicy oszacowali, że wpływy z podatków będą aż o 58 mln zł mniejsze niż zakładano. Musieli to zrobić jednak sami, "na oko", gdyż rząd nie przysłał im rzetelnej informacji. Prezydent znalazł 18,5 mln zł oszczędności w wydatkach bieżących i ograniczył o 1,5 mln zł rezerwy finansowe. Ale co z resztą? Urzędnicy na razie zamierzają czekać licząc, że spadek wpływów będzie jednak mniejszy.

- To oznacza, że okłamujemy się dalej i wierzymy, że w ciągu roku znajdziemy 38 mln zł - komentuje przewodniczący rady miasta Bogusław Kośmider (PO)

Cała zawierucha związana jest z tym, że projekt budżetu miasta powstał jeszcze w listopadzie na bazie projektu rządu. Ten jednak w połowie grudnia zmienił swoje wyliczenia i teraz mamy problem. - Planowanie budżetu na kolejny rok nie jest już nawet wróżeniem z fusów, ale odgadywaniem myśli ministra finansów. A takich czarodziejskich zdolności nie posiadam - powiedział radnym skarbnik miasta Lesław Fijał.

Nadchodzący rok może być jeszcze trudniejszy niż ten mijający. W nim liczyliśmy na 3,5 mld dochodów, a pozyskaliśmy o pół miliarda mniej. Z podatków PIT i CIT miał wpłynąć miliard, tymczasem do kasy gminy wpłynęło 870 mln. Ze sprzedaży nieruchomości liczono pozyskać 140 mln, ale udało się tylko połowę z tego. Nie udało się zrealizować ok. 100 inwestycji na kwotę 73 mln zł. Choć prezydent próbuje radni nie pozwalają mu usunąć ich z tegorocznego budżetu. - Nie chcemy wyciąć tych inwestycji, aby nie zniknęła informacja o tym, czego prezydent nie zrealizował - mówi Paweł Węgrzyn, radny PO.


Prezydentowi nie udało się wyciąć 100 inwestycji z budżetu

Prezydent po raz drugi próbował przeforsować uchwałę o wycięciu z obecnego budżetu ok. 100 inwestycji na kwotę 73 mln zł. Radni się nie zgodzili, choć pieniędzy m.in. na remonty i budowę kilkudziesięciu dróg, nowe oświetlenie ulic, czy rozwój internetu i tak nie ma. - Nie chcemy wyciąć tych inwestycji, aby nie zniknęła informacja o tym, czego prezydent nie zrealizował - mówi Paweł Węgrzyn, radny PO. - Prezydent nie dotrzymał umowy. W lutym wpisał nasze poprawki do budżetu i my go poparliśmy. Nie zrealizował naszych inwestycji, więc głosujemy tak, a nie inaczej - dodał szef klubu PO Grzegorz Stawowy.

Przeciw byli radni PiS i ci z klubu prezydenckiego. Uznali, że warto urealnić tegoroczny budżet. Radni Platformy zapewne na wiosnę podczas uchwalania absolutorium, czyli akceptacji wykonania budżetu, wyciągną zadania, które nie zostały zrealizowane. Ma to być medialnym ciosem dla Jacka Majchrowskiego.

Urzędnicy miejscy zapewniają jednak, że w miarę możliwości zahamowane inwestycje zostaną rozpoczęte.


Koniec gminnych stypendiów

Radni na wniosek prezydenta zlikwidowali gminny program przydzielania stypendiów wyróżniającym się studentom i doktorantom. Ma to dać prawie 700 tys. zł rocznie oszczędności. Radni, którzy z reguły byli przeciwko cięciom świadczeń dla mieszkańców, o dziwo przytaknęli Jackowi Majchrowskiemu, ale pod pewnymi warunkami.

Kwota stypendiów to miesięcznie od 1300 do 1400 zł brutto. Przyznawane są od czterech lat. Skorzystało z nich 181 osób. - Nie mamy jak ocenić skutków przyznawania stypendium i efektów naszych działań. Nie znamy losów tych studentów, czy związali swoją przyszłość z Krakowem - tłumaczyła radnym na ostatniej sesji rady miasta Anna Korfel-Jasińska, dyrektorka Wydziału Edukacji UMK - Nie są to też działania obowiązkowe gminy, ale fakultatywne - skwitowała.

Aby dostać pieniądze, trzeba m.in. mieć średnią ocen wyższą niż ta, która pozwala studentom otrzymać sypendium na ich własnej uczelni. Radni, którzy od miesięcy nie pozwalają prezydentowi zlikwidować gminnego becikowego (1000 zł za każde narodzone dziecko w Krakowie), są bardziej skorzy do odebrania pieniędzy studentom i doktorantom.

- Szukanie oszczędności w ten sposób, w trudnej sytuacji finansowej miasta, wydaje się słuszne - powiedział Bogusław Kośmider (PO), przewodniczący rady miasta. - Ale musimy stypendia przywrócić w przyszłości, aby promować studiowanie. Grozi nam przecież niż demograficzny - dodaje.

Stypendia na rok 2012 zostaną jeszcze przyznane, bo już chętni złożyli wnioski. Jest ich ponad pół tysiąca, z którego zostanie wybranych zaledwie 50 szczęśliwców. Gmina chce przestać wypłacać stypendia dopiero od roku 2013.


Radni nie zgodzili się na tańsze przyjmowanie repatriantów

Dziś funkcjonują dwie uchwały rady miasta o przyjmowaniu w Krakowie repatriantów, czyli naszych rodaków, którzy w wyniku historycznej zawieruchy mieszkają na Wschodzie. Jedna z uchwał mówi o ich imiennym zapraszaniu bezpośrednio przez Kraków na wniosek chętnych, a druga o zaproszeniach bezimiennych, czyli przyjmowaniu osób, które są w ogólnopolskim rejestrze rodzin chętnych powrócić do ojczyzny. Sęk w tym, że w pierwszym przypadku to gmina musi repatriantom zapewnić mieszkanie z własnych zasobów, a w drugim przypadku może ubiegać się o rządowe pieniądze na zakup lokum.

Urzędnicy chcieli zlikwidować "zaproszenia imienne", aby gmina nie musiała narażać się na koszty, ale radni się na to nie zgodzili. - Przecież tu idzie o naszych rodaków. Prezydent chce zrzucić odpowiedzialność na władze centralne. Tam kolejka jest duża i program repatriacji może zahamować - mówi radny PO Stanisław Zięba.

Pytanie, czy będący w finansowym kryzysie Kraków może sobie pozwolić na taką hojność. Szczególnie, że kilkaset krakowian czeka na przydział mieszkania. Łącznie mieszkań przyznanych repatriantom w latach 2003-2011 było 33. Na inną pomoc dla nich wydaliśmy prawie 900 tys. zł. Faktycznie jednak wszystkie rodzinny zostały zaproszone w sposób imienny.

Przy zapraszaniu bezimiennym dla każdej rodziny moglibyśmy pozyskać 198 tys. zł na mieszkania od rządu. - Z punktu widzenia gminy korzystniejsze jest zatem zapraszanie repatriantów w tym trybie - komentuje dyrektor Wydziału Spraw Społecznych, Jan Żądło. Radni uważają jednak, że wtedy żaden repatriant nie zjawi się w Krakowie, bo w sposób bezimienny prezydent nikogo jeszcze nie zaprosił. - Tak nie można szukać oszczędności - mówi Zięba.


Tańsza energia do Krakowa od 2013 roku

Radni domagają się, aby Kraków stworzył grupę zakupową jeśli chodzi o nabywanie prądu. Miałaby ona nabywać prąd łącznie dla wszystkich jednostek i instytucji miejskich. Wiceprezydent Tadeusz Trzmiel odpiera jednak, że dzięki negocjacjom z dostawcami energii w 2011 roku udało się zaoszczędzić 1,4 mln zl. Radnym to nie wystarczy. - Malutki, 170-tysięczny Olsztyn oszczędza rocznie mając taką grupę ok. 2,5 mln zł. A o wiele większy Kraków nie - mówi Małgorzata Jantos, radna PO. Trzmiel zapowiada, że w przyszył roku taka grupa zostanie w Krakowie stworzona wokół spółki ESKO, która działa w ramach Miejskiego Przedsiębiorstwa Energii Cieplnej. Zacznie kupować taniej energię z początkiem roku 2013.


Podwyżki opłat za reklamę na ulicy

Radni uchwalili wzrost opłat za zajęcie pasa drogowego. Podwyżki miały przynieść 1,5 mln zł rocznie dodatkowych wpływów do budżetu miasta. Radni PO jednak obniżyli część podwyżek. - Nie możemy wylewać dziecka z kąpielą. Chodzi o to, żeby zabezpieczyć interesy zarówno przedsiębiorców, jak i miasta. Opłaty muszą być wyższe, ale tak, aby firmy chciały je płacić - powiedział radny PO Andrzej Hawranek.

Za szyld reklamowy na budynku o powierzchni do 1 mkw zapłacimy 1,10 zł dziennie. Za reklamy na słupach (1,40 m na 4,40 m) i tablicach (2,86 m i 2,95 m) 60 gr, transparenty 60 gr, na markizach 55 gr, wyświetlacze i telebimy 10 zł, za tzw. koziołki, czyli reklamy stojąca na czterech nogach na chodniku 10 zł dziennie. - Dajemy maksymalna stawkę, bo te reklamy najbardziej przeszkadzają w ruchu pieszym i rowerowym - mówią urzędnicy.

Za inne reklamy dziennie zapłacimy 2,42 zł dziennie. Prezydent chciał 18 gr więcej, ale radni poparli obniżkę Hawranka. Zmiany wprowadzone przez radnego mają o niewielką kwotę obniżyć spodziewany wzrost wpływów do budżetu.


Kłócą się o... alkoholizm

Radni domagają się ograniczenia liczby członków i wynagrodzenia Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Składa się ona z 32 osób. Otrzymują po 600 zł miesięcznie. Do tego za każdy dyżur dla mieszkańców, czy występowanie w sądzie otrzymują od 50 do 200 zł.

Radni chcą zmniejszyć ich uposażenie mniej więcej o połowę. Zarzucili też, że prezydent upycha w komisji przychylne mu osoby w kampanii wyborczej i rodziny urzędników, które nie mają kompetencji. - Wszystkie osoby przeszły wymagane ustawą szkolenia. Liczba spraw, którymi się zajmuje komisja od momentu kiedy liczyła 16 osób wzrosła z 70 do ponad 700 - odpiera ataki Jan Żądło, dyrektor Wydziału Spraw Społecznych.

Zapowiada, że jeśli ograniczy się liczbę członków komisji obsługa i pomoc dla uzależnionych oraz ich rodzin znacznie się pogorszy. Szefowa komisji zapowiedziała jednak, że sprawdzi możliwość zmniejszenia liczebności jej składu.


Radni żądają od prezydenta, aby zabrał głos w sprawie przywilejów w MPK

Radni nie uchwalili zmiany przepisów o komunikacji miejskiej. Mieli zwiększyć karę dla gapowiczów ze 150 do 240 zł, wprowadzić możliwość wydawania reszty przy zakupie biletu u kierowcy i ograniczyć przywileje dla rodzin kierowców MPK, którzy mają bilety wolnej jazdy.

Radni uważają, że zlikwidowanie ulg pozwoli zarobić miastu 5,5 mln zł. Związkowcy z MPK twierdzą, że to nie całe 2 mln zł. - Taka mała kwota nie zbawi budżetu miasta - mówi Janusz Parda, przedstawiciel związków zawodowych.

Radni odesłali projekt uchwały prezydentowi, aby zabrał głos w sprawie przywilejów. Do tej pory ani on, ani urzędnicy nie wydali w tej sprawie opinii. Jeżeli przywileje zostaną odebrane, miasto zaoszczędzi, ale zgodnie z układem pracowniczym za bilety rodzinom pracowników będzie musiał zapłacić samo MPK. A spółce już brakuje na paliwo, wynagrodzenia i naprawy.


Sprawa „becikowego"

Prezydent Krakowa chciał zlikwidować becikowe wypłacane każdemu nowo narodzonemu dziecku (1000zł), a w zamian zwiększyć pomoc dla biednych rodzin wielodzietnych i dzieci niepełnosprawnych. Oszczędziłby, bo zamiast 9 mln zł, jakie teraz gmina daje rocznie na becikowe, musiałaby wydać tylko 5 mln. Radni się jednak nie zgodzili. Przegłosowali poprawkę, która pozostawiała becikowe, ale równocześnie zwiększała dodatki. W tej sytuacji prezydent wycofał się ze swojej propozycji. - W budżecie nie ma dodatkowych 5 mln zł - powiedzieli urzędnicy.

Projekt prezydenta przewidywał, że zamiast becikowego rodzice dostaną na każde trzecie i kolejne dziecko nie 960 zł, a 1920 zł rocznie. Natomiast na każde dziecko niepełnosprawne pomoc wzrośnie z 720 zł - 960 zł do 1440 zł - 1920 zł (zależnie od wieku dziecka). Ze 100 do 150 zł ma się też zwiększyć dodatek dla dzieci z tytułu rozpoczęcia roku szkolnego. Warunkiem jest jednak likwidacja uchwały o becikowym. - Jeśli chcecie dać więcej rodzinom wielodzietnym, proszę bardzo, ale nie zgadzamy się na likwidacje becikowego - mówi radny Stanisław Zięba (PO).

Kraków jako jedno z niewielu miast stworzył własne becikowe, poza pieniędzmi, które rodziny dostają od rządu. W latach 2006-2011 becikowe kosztowało Kraków 44,5 mln zł. Platforma ma jednak stworzyć alternatywę, aby m.in. ukrócić wydawanie becikowego na tzw. "pępkówki". Z nowym rokiem stworzy projekt uchwały wprowadzający bony rodzinne. Rodzina najpierw będzie wydawać na rzeczy naprawdę dziecku potrzebne do 1000 zł, a następnie rozliczać się z tego z urzędem i dostawać zwrot.


Sesja Rady Miasta Krakowa

Trwa debata nad projektem budżetu Krakowa na rok 2012. Z szacunków urzędników wynika, że może zabraknąć w nim aż 50 mln zł. Spowodowane jest to tym, że zmienił się budżet Polski, w którym przyjęto niższe wpływy z podatków, a to wpływa na finanse samorządów.

Skarbnik miasta musiał znów ciąć wydatki w projekcie już mocno kryzysowego budżetu. Znalazł 20 mln zł oszczędności w wydatkach bieżących, ale brakuje jeszcze 30 mln zł. To jednak szacunki, bo rzetelna informacja od rządu ciągle nie trafiła do Krakowa. - Planowanie budżetu na kolejny rok nie jest już nawet wróżeniem z fusów, ale odgadywaniem myśli ministra finansów. A takich czarodziejskich zdolności nie posiadam - powiedział radnym skarbnik miasta Lesław Fijał.

Radni znów wypominają prezydentowi, że doprowadził do zapaści finansowej Krakowa. Powołują się też na pismo wewnętrznego kontrolera miasta, który alarmuje, że na wiosnę kasa miasta może świecić pustkami.


Czytaj także: która szkoła do likwidacji w Krakowie

Zobacz piękne, wysportowane kobiety. Weź udział w naszym plebiscycie na najładniejszą sportsmenkę Małopolski

Sylwester w Krakowie 2011/2012: sprawdź oferty klubów, imprezy oraz ceny!

Miss Polonia z dawnych lat! Zobacz archiwalne zdjęcia kandydatek

Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z Krakowa. Zapisz się do newslettera!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto