Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa: Wojtek Linek o oscypkach z kiwi i ślimakach. Poznaj ciekawe, autorskie przepisy!

Karolina Niemczyk
Wojtek Linek podbił serca miłośników kuchni i smakoszy dań nietypowych. W lipcu dał się poznać, jako autor dań niezwykłych, bo ze ślimakami! Na potrzeby książki "Ślimaka kulinarna podróż" przygotował przepisy na rosół, owoce może i boczek w towarzystwie ślimaków. - Kuchnię traktuję trochę, jak laboratorium . Próbuję, łączę i testuję. Efekty są niesamowite - mówi Wojtek. Młody kucharz ze Zgorzelca jesienią ruszył na kulinarne poszukiwania na Podkarpacie, skąd wywodzą się jego pradziadkowie.

Jak rozpoczęła się Pana kulinarna przygoda? Kiedy pojawiła się myśl o tym by zostać kucharzem?

Wojtek Linek: Tak naprawdę to nie pamiętam dokładnie, ponieważ przyszło to dość szybko, jeszcze za dziecka. Lubiłem obserwować mamę czy babcię jak przygotowywały posiłek, albo ciocie, która z uśmiechem na twarzy gotowała pyszności na kuchni węglowej. Gdy przechodziłem koło jakiejś stołówki czy cukierni zawsze wdrapywałem się na okna aby podejrzeć jak tam pracują i co robią. Najbardziej upatrzyłem sobie jedną ze zgorzeleckich cukierni, tam było wszystko najlepiej widać. Aż pewnego dnia odważyłem się i zapytałem właściciela, czy mogę wejść do środka. Udało się, spędziłem tam dłuższą chwilę. Zobaczyłem jak robi się rurki z kremem, dowiedziałem się jak robi się pączki oraz nauczyłem się wyciskać lukier z własnoręcznie przygotowanej tubki z kawałka papieru. Już tego dnia wiedziałem, że zostanę cukiernikiem. Ćwiczyłem w domu pieczenie ciast, zawsze dekorując je lukrem z nowo nauczonej metody. Później udało mi się być w tamtej cukierni jeszcze nie raz, co chwile poznając nowe rzeczy, aż w pewnym momencie stwierdziłem, że cukiernia to mało, ja chce czegoś więcej i postanowiłem, że zostanę kucharzem.

Pamięta Pan pierwszy, ugotowany samodzielnie posiłek? Jeśli tak to co to było?

Ciężko mi sobie przypomnieć ten pierwszy- ale zapewne to były oponki albo babka. Ale za to pamiętam doskonale moje pierwsze danie, z którego byłem bardzo dumny. Była to wołowina duszona a'la Luis de Funès - tak ją do teraz nazywam. Oglądając film "Żandarm w Nowym Jorku", zafascynowałem się momentem, gdy żandarmi przygotowywali sobie wołowinę duszoną z cebulą, ziołami, musztardą i winem. Postanowiłem zrobić to samo. Sam osobiście wybrałem kawałek mięsa- musiał być taki sam jak na filmie, przygotowałem składniki tylko nie wiedziałem co zrobić z tym winem, przecież młody byłem, nie wypada, nie znam się (śmiech). Wiedziałem, że wino robi się z owoców więc zastąpiłem wino kompotem truskawkowym, który przyniosłem z piwnicy. Danie naprawdę było bardzo dobre i do dziś często do niego wracam, ale tym razem jak w oryginale z dodatkiem wina czerwonego- wytrawnego.

W swoich publikacjach zachęca Pan do łączenia ze sobą smaków. No właśnie, ślimak w Polskiej kuchni? Myśli Pan, że uda się przekonać zjadaczów schabowego do tego przysmaku?

Smaki trzeba ze sobą łączyć, odkrywać na nowo w innych, niespotykanych formach. Dzięki temu wyzbywamy się monotonii i umysł otwiera się na nowe nieznane horyzonty. Co do ślimaków literatura historyczna mówi nam, że ślimaki występowały kiedyś na naszych polskich stołach. Wielu ludzi jest przekonanych do nowości i znają smak ślimaka. Wielokrotnie, w naszych choćby lokalnych marketach, widziałem mrożone gotowe danie ze ślimakiem, z masłem w muszli. Czyli dla kogoś ten towar jest, ktoś go kupuje. Pojawiają się też na sklepowych półkach ślimaki w puszkach- czyli ludzie coraz chętniej lub ze zwykłej ciekawości sięgają po ten produkt. Latem tego roku na półki księgarni trafiła pierwsza tego typu książka, w której znajdują się przepisy na ślimaki. „Ślimaka kulinarna podróż, o tym co zapomniane, a przypomnienia warte”. Jestem jednym ze współautorów tej książki. Przedstawiłem tam dania charakterystyczne dla naszego rejonu, trójstyku granic, dania w których ślimak jest dodatkiem. Chodziło mi oto, aby ślimaka ukryć w dobrej kompozycji dla tych co się jeszcze wahają. Przykładowym daniem jest delikatny boczek wolno pieczony, podany w sosie z dodatkiem filetów ze ślimaka, knedliki czeskie i chrupiące warzywa. Ślimak jest tam idealnie dopasowany i ukryty, więc jest to danie w sam raz na rozpoczęcie przygody ze ślimakiem w kuchni.

Kolejne ciekawe przysmaki: oscypki z kiwi, czarny bez i jadalna ziemia? O co właściwie chodzi?

Do sera typu oscypek czy do camenberta pasuje słodycz z lekką nutą kwaśnego. Stąd tak często podaje się te sery z marmoladą żurawinową. Kiedyś, w okresie zimowym chciałem dodać do dania koloru, więcej życia. Stąd pomysł na eksperymentowanie z kiwi. Kiwi świetnie pasuje do oscypka, do camemberta również. Kaczka lubi słodkie i również z przyjemnością potrafi się zaprzyjaźnić z kiwi. A krewetki w sosie z curry do tego bruschetta z pomidorem, bazylią i kiwi- naprawdę polecam. Kiwi ma fajny orzeźwiający smak. Na upały nadaje się idealnie woda gazowana z lodem, świeża mięta i kiwi pokrojone w plasterki. Można też zamiast połowy wody dodać wino białe wytrawne, powstanie świetny orzeźwiający drink Atutem kiwi jest to iż jest dostępne przez cały rok,ponieważ hodowane jest w ciepłych krajach. Regularne spożywanie tego owocu niesie wiele korzyści dla zdrowia człowieka, pod warunkiem, że nie jest się uczulonym na ten owoc. Kiwi zawiera dużą dawkę witaminy C, chroni przed infekcjami, chroni organizm przed działaniem wolnych rodników czyli związków odpowiedzialnych za przyspieszenie procesów starzenia oraz obniża poziom cholesterolu we krwi. Badania naukowe potwierdzają że po 4 tygodniach regularnego spożywania kiwi, osoby cierpiące na bezsenność w znacznym stopniu wyzbyły się tego zaburzenia. Nie każdy wie że w sprzedaży pojawiło się mini kiwi, mała odmiana kiwi podobna do agrestu. Jest też Polska wersja mini kiwi hodowana w Polsce odporna na mrozy, którego szczep stworzył dr Lechocki. Mini kiwi, zwane również baby kiwi z polskich upraw zaczyna być coraz bardziej popularne za granicą i w Polsce. Ludzie też stopniowo się do tego produktu przekonują. Więc ja po prostu pracuje nad czymś, co być może niedługo bić rekordy popularności w naszym kraju.

Na czarny bez natrafiłem przypadkowo w Austrii. Kiedyś bardzo często chorowałem na grypę. Poznałem kiedyś starsze, austriackie małżeństwo, opowiadali mi oni z dumą, że nie pamiętają kiedy mieli ostatnio grypę, ponieważ mają aptekę na ogrodzie. Zaprosili mnie do siebie i pokazali tą aptekę- było to drzewo czarnego bzu. W domu mieli własne przetwory, syropy z wiosennych kwiatów jak i z czarnych jagód, kwiaty i jagody suszone, które służyły jako herbata

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Chmieleńskie Babki Wielkanocne 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto