Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piękno naszej pamięci. O zapomnianych cmentarzach z Haliną Okólską, wicedyrektorką Muzeum Miejskiego Wrocławia, rozmawia Jacek Antczak

Jacek Antczak
Fot. Tomasz Hołod
O zapomnianych cmentarzach, odnalezionych artystach, naukowcach i poetce, która chciała wrócić do żywych z Haliną Okólską, wicedyrektorką Muzeum Miejskiego Wrocławia, rozmawia Jacek Antczak

Jaki jest najpiękniejszy wrocławski cmentarz?

Najpiękniejszy? Dla mnie wielki cmentarz między Legnicką, Braniborską a Trzemeską i Dobrą. Tam pochowano wielu słynnych wrocławian.

Jak to? Przecież tam nie ma cmentarza. Tam są bloki, restauracja wietnamska...

Ale był. Przed wojną. Co prawda, zamknięto go i nie chowano tam ludzi już od 1867 roku, ale przez to stał się takim wrocławskim Pere Lachaise, a równocześnie Powązkami. Bo z jednej strony był przeznaczony na pogrzeby i miejsca pochówku dla ludzi najbardziej znaczących we Wrocławiu, z drugiej chodziło się tam nie tylko "na groby", ale i na spacery, jak do parku, i by podziwiać dzieła sztuki cmentarnej. Natrafiłam na artykuły z lat 30. XX wieku. Konserwatorzy tej nekropolii pisali o nastroju zadumy, który tam panuje, pięknej roślinności i przepięknych formach rzeźbiarskich. Do dziś po jakiejś wielkiej ulewie można w tej okolicy trafić na wyłaniającą się z ziemi płytę nagrobną.

Dzisiejszy Wrocław ma około dwudziestu nekropolii, ale ponoć nasze miasto niemal leży na cmentarzach. Ile ich było w dziejach?

Do 1928 roku we Wrocławiu funkcjonowało około czterdziestu dawnych i współczesnych tamtym czasom nekropolii. Po tej dacie w granice miasta włączono wiele ościennych gmin, których cmentarze automatycznie stały się komunalnymi. W 1938 roku było ich 77. Ale trzeba pamiętać, że to proces historyczny - w ciągu wieków cmentarze się likwiduje, otwiera nowe, zmienia ich położenie. W czasie naszych badań udało się nam ustalić ilość pól cmentarnych: było ich ok. 120 na przestrzeni wieków.

Dlaczego nie ma ich w centrum miasta?

Od początku dziejów, od średniowiecza, cmentarze lokowano przy świątyniach. We Wrocławiu w ten sposób egzystowały do grudnia 1775 roku. Wtedy Fryderyk Wielki wydał specjalny reskrypt dla Wrocławia, w którym nakazywał - ze względów sanitarnych - przeniesienie cmentarzy z centrum miasta na obrzeża. I odtąd dla tych tradycyjnych, najważniejszych nekropolii, na przykład przy kościołach św. Elżbiety i św. Marii Magdaleny, gdzie chowani byli wrocławscy patrycjusze, starano się znaleźć nowe pola cmentarne.

Nikt się nie buntował przeciw wywożeniu szczątków bliskich poza miasto?

Jak to nie! Mieszczaństwo nie chciało ustąpić ze swoich miejsc pochówkowych i starało się chociaż uzyskać pozwolenie na możliwość pochówków w istniejących już grobach rodzinnych. Toczono wielki spór z radą miejską. Cmentarze jednak zamknięto, choć jeszcze jakiś czas istniały.
Przy św. Elżbiecie mamy placyk, na którym stoi pomnik pastora Boenhoffera, przy Marii Magdalenie jest uroczy skwerek z mniej uroczymi piłkami symbolizującymi Euro 2012.
Właśnie w tych miejscach były cmentarze. Brama łącząca kamieniczki Jaś i Małgosia, czyli domki altarystów kościoła św. Elżbiety, to jest po prostu wejście na cmentarz, o czym przypomina napis na kartuszu "Mors Ianua Vitae" - "Śmierć bramą życia".

Co było dla Pani największym odkryciem, gdy wraz z Markiem Burakiem pisała Pani monografię "Dawne cmentarze wrocławskie"? Znalazła Pani jakiś mały cmentarzyk, o którym nikt nic nie wiedział?

Niemal wszystko było odkryciem, ponieważ zaczęliśmy badania już w latach 80., a wtedy o dawnych cmentarzach wiedziano bardzo niewiele. Historia Wrocławia XIX - i pierwszej połowy XX wieku - była z rozmaitych przyczyn przebadana w ograniczonym stopniu, dlatego wszystko było zaskoczeniem, niemal każde nazwisko, na które natrafialiśmy. Okazywało się, że nagle dowiadujemy się, gdzie spoczął nadburmistrz Wrocławia albo wybitny artysta czy wielki naukowiec. Niesamowitym odkryciem była historia cmentarza, a właściwie kompleksu nekropolii przy ulicy Ślężnej i Kamiennej. Funkcjonował tam kiedyś stary cmentarz św. Marii Magdaleny, który był miejscem spoczynku wielu znakomitych wrocławskich artystów. Ta nekropolia w ogóle jest pełna dzieł sztuki sepulkralnej, ponieważ nagrobki wykonywał tam uczeń Rodina, rzeźbiarz Paul Schulz. Chwilę przed wydaniem książki odkryłam, że na tym cmentarzu pochowany był też Karl Lüdecke, jeden z najsłynniejszych wrocławskich architektów, autor neogotyckiej zabudowy Wrocławia, którego sylwetka jest zresztą na fasadzie ratusza, którego przebudową kierował. Tam spoczął także Adolf Dressler, znakomity pejzażysta wrocławski, którego piękny obraz mamy na wystawie w Pałacu Spaetgena.

A propos, jest Pani wicedyrektorem Muzeum Miejskiego Wrocławia , rozmawiamy w pięknym Pałacu Spaetgena, a gdzie był najbliższy cmentarz?

To ciekawa historia. Sąsiaduje z nami kościół Opatrzności Bożej. Oczywiście, ta gmina kalwińska, jak wszystkie wyznania, miała swój osobny cmentarz, usytuowany niegdyś przy dzisiejszych ulicach Rybackiej i Sikorskiego - w tej chwili jest tam szkoła i kawałek zielonego terenu. Nekropolia pełna była grobów znanych profesorów Uniwersytetu Wrocławskiego. Ażeby uzyskać stanowisko w nowo powstałej uczelni (1811 r.), należało zdeklarować przynależność do któregoś z odłamów chrześcijaństwa. Spora ilość ludzi nauki przeszła wówczas na kalwinizm.

Czy po II wojnie światowej do Wrocławia przybyli barbarzyńcy, którzy zniszczyli takie cmentarze?

Należy podchodzić do tego zagadnienia ostrożnie. Z jednej strony, następuje naturalna wymiana grobów i likwidacja pól cmentarnych, więc może część tych nekropolii - ze względów sanitarnych - rzeczywiście należało zamknąć. Z drugiej, świetnie rozumiem, że po tak straszliwej wojnie część społeczeństwa przyjechała tutaj w nastrojach antyniemieckich i nie zawsze zachowywała się humanitarnie. Pamiętajmy, że brutalne zacieranie śladów poprzednich mieszkańców tego miasta było wynikiem polityki władz komunistycznych. I będące jej efektem oddawanie na makulaturę bibliotek, i rozbiórka gmachów projektowanych przez wybitnych architektów oraz likwidacja zespołów sztuki cmentarnej rzeczywiście były barbarzyństwem.

Co się z tymi nagrobkami działo, budowano z nich Warszawę?
Często przekształcano je w nowe nagrobki. Są więc sytuacje, że z tych nagrobków "korzystali" nowi mieszkańcy Wrocławia.

Przeciętny wrocławianin, który mieszka tu od 20 lat i nie pochował bliskich, wie, że we Wrocławiu są dwa komunalne cmentarze: Osobowicki i Grabiszyński, a o pozostałych kilkunastu ma niewielkie pojęcie.

Ależ są, i to piękne. Cmentarz św. Wawrzyńca należy do nastrojowych nekropolii, w której miejsce spoczynku znalazło wielu znanych wrocławian. Zachował się także cmentarz św. Henryka przy ul. Bardzkiej. Godny zwiedzenia jest również cmentarz Świętej Rodziny przy Smętnej, pełen pomników nagrobnych przedstawicieli środowiska naukowego i kulturalnego. Pozostały też małe cmentarze przykościelne czy gminne - w Leśnicy, na Brochowie czy Żernikach.

A dawnych wrocławian, którzy spoczywają na nieistniejących cmentarzach, upamiętniliśmy Pomnikiem Wspólnej Pamięci.

Odwiedzający Wrocław Niemcy zmieniają program wycieczek, by udać się na dawną część cmentarza Grabiszyńskiego, gdzie stanął pomnik, którego motyw przewodni stanowią wmurowane stare tablice z nieistniejących już nekropolii. To wspaniały, niecodzienny sposób na upamiętnienie dawnych mieszkańców naszego miasta.

Nie tylko tych nasłynniejszych.

Oczywiście, na przykład takich, jak spoczywająca na cmentarzu żydowskim śląska poetka Fryderyka Kempner. Przeszła do historii nie tylko dzięki poezji, lecz także dzięki projektowi dzwonka, z którym miano ją złożyć w grobie. Obawiała się strasznie, że zostanie pochowana w czasie śmierci klinicznej i obudzi się w grobie. Dlatego zaprojektowała dzwonek, który miałby zawiadomić o tym, że właśnie ożyła i wraca do świata żywych. Niestety, chyba dotąd nie usłyszeliśmy, by dzwonił.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Piękno naszej pamięci. O zapomnianych cmentarzach z Haliną Okólską, wicedyrektorką Muzeum Miejskiego Wrocławia, rozmawia Jacek Antczak - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto