Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Panorama Wałbrzyska: Wyścig z czasem i chorobą

ARS
Dariusz Gdesz
U wałbrzyszanki, która pracowała legalnie w Niemczech, wykryto raka. Niemieccy lekarze chcieli podjąć walkę z chorobą, ubezpieczyciel ściągnął jednak pacjentkę do kraju

Na początku kwietnia wałbrzyszanka Renata Zaremba, skorzystała z oferty pracy firmy Promedica24 i wyjechała do Niemiec w charakterze opiekunki osoby starszej i chorej. Trafiła do rodziny w miejscowości Wadersloh. Po przepracowaniu niespełna trzech tygodni, pani Renata sama zaczęła mieć problemy zdrowotne, wynikające z niewłaściwego funkcjonowania dróg żółciowych.
– Niemiecka rodzina, u której pracowałam zauważyła, że mam problemy zdrowotne i żółknę – mówi Renata Zaremba. – Od razu zawieźli mnie do swojego lekarza rodzinnego. On natychmiast skierował mnie do szpitala w miejscowości Lippstadt.
W szpitalu pani Renacie usunięto kamienie, które zalegały w woreczku żółciowym oraz wykonano kompleksowe badania. Diagnoza wykazała istnienie w drogach żółciowych pacjentki guza nowotworowego, którego nie można usunąć operacyjnie. Na dalsze leczenie pani Renata została skierowana do kliniki w Bochum. Z jej przyjęciem oraz kontynuowaniem leczenia w renomowanym szpitalu nie było najmniejszego problemu. W Niemczech pracowała bowiem legalnie i była ubezpieczona. Lekarze z Bochum zamierzali rozpocząć walkę z choroba nowotworową, ale im to uniemożliwiono.
– Lekarze odbierali codziennie telefony z Polski od firmy ubezpieczeniowej, z którą współpracuje Promedica24 – wyjaśnia Renata Zaremba. – Domagali się mojego przewiezienia na leczenie do kraju, czemu sprzeciwiali się lekarze.
Ostatecznie ubezpieczyciel dopiął swego. Pacjentka została przewieziona do Specjalistycznego Szpitala im. Sokołowskiego w Wałbrzychu i trafiła na oddział chirurgii onkologicznej, z którego po trzech dniach została wypisana.
Wszystko dlatego, że jej guz nowotworowy nie nadaje się do usunięcia operacyjnego, co już stwierdzili lekarze w Niemczech. Renata Zaremba powinna trafić na oddział chemioterapii. Problem w tym, że musi teraz czekać na przesłanie z kliniki w Bochum swojego wypisu. Następnie tłumacz przysięgły będzie musiał wykonać jego przekład z języka niemieckiego na polski. To dla pacjentki wydatek co najmniej kilkuset złotych. Dopiero dysponując przetłumaczoną dokumentacją medyczną, polscy lekarze będą mogli podjąć dalszą kurację pani Renaty.
– Pacjentka ze szpitala w Niemczech powinna być przewieziona z kompletną i przetłumaczoną dokumentacją bezpośrednio na oddział chemioterapii, wymaga bowiem natychmiastowego leczenia – tłumaczy Henryk Maciąg, p.o. ordynatora oddziału chirurgii onkologicznej szpitala im. Sokołowskiego w Wałbrzychu.
Poproszeni przez nas o komentarz w tej sprawie przedstawiciele Promedica24, przygotowują odpowiedź. Dla pani Renaty, każdy kolejny dzień jest jak wyścig po życie. Do tematu powrócimy.

Jeżeli leczenie pacjenta zostało podjęte poza granicami i jest kontynuowane w kraju lub odwrotnie, musi on dostarczyć lekarzowi dokumentację medyczną, przetłumaczoną przez tłumacza przysięgłego. Stawki za przetłumaczenie jednej strony dokumentu zaczynają się od około 30 zł. Warunkiem jest, że na stronie znajduje się około 1500 znaków bez odstępów. Niektórzy tłumacze podnoszą również cenę swoich usług, w zależności od tego, jakiej wielkości czcionką został wypisany dokument. Paradoksalnie stawka rośnie wraz ze zmniejszaniem rozmiaru czcionki.

Tekst ukazał się w Panoramie Wałbrzyskiej z 5 czerwca 2012.

W najnowszej Panoramie przeczytacie jego kontynuację.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto