Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Od wywiadówki do wywiadówki

Edyta Cieślak
Zainteresowanie rodziców szkołą i postępami dziecka maleje razem z ukończeniem kolejnych klas. O ile w przedszkolach i młodszych klasach szkoły podstawowej frekwencja rodziców na spotkaniach z nauczycielem jest niemal ...

Zainteresowanie rodziców szkołą i postępami dziecka maleje razem z ukończeniem kolejnych klas. O ile w przedszkolach i młodszych klasach szkoły podstawowej frekwencja rodziców na spotkaniach z nauczycielem jest niemal zawsze 100-procentowa, o tyle w szkołach ponadgimnazjalnych sięga zaledwie 50 procent. Dlaczego tak się dzieje?

- Nauczyciele muszą sobie rodziców wychować i przyzwyczaić do chodzenia do szkoły - mówi Jadwiga Tomaszewska, wiceprezes Związku Nauczycielstwa Polskiego w Łodzi.

- Kiedy dziecko jest małe, rodzic bywa nadopiekuńczy. Przyprowadza je do szkoły i zabiera zaraz po skończonych lekcjach. Niemal codziennie ma kontakt z wychowawcą i wie, co się wydarzyło danego dnia.

W starszych klasach szkoły podstawowej dzieci usamodzielniają się, a rodzice sobie "odpuszczają". Kontakt staje się sporadyczny, czyli od wywiadówki do wywiadówki. Rodzice nie chcą zgłaszać się do tak zwanych trójek klasowych, a nauczyciele, z braku chętnych, wpisują do komitetów osoby przypadkowe.

- Ten problem pojawia się co roku we wrześniu - mówi nauczycielka z Łodzi, zastrzegając anonimowość. - Wybór trójki klasowej to jeden z bardziej kłopotliwych punktów zebrania. Rodzice spuszczają głowy, wbijają wzrok w ławki, aby ich przypadkiem nie włączyć do trójki klasowej. Niewiele osób chce się angażować.

Potwierdzają to sami rodzice, którzy niechęć do angażowania się w sprawy szkoły tłumaczą brakiem czasu. - Nie jestem aktywnym rodzicem - przyznaje pani Joanna, mama gimnazjalistki ze Skierniewic. - Nie współorganizuję wypoczynku młodzieży, nie inicjuję zbiórek pieniędzy na imieniny wychowawcy i nie gonię męża do malowania klasy. Oboje pracujemy i nie mamy na to czasu. Na szczęście nie mamy też potrzeby częstego biegania do szkoły.

Pani Joanna odwiedza szkołę córki i rozmawia z wychowawcą podczas wywiadówek. W ciągu roku w szkole pojawia się trzy lub cztery razy. Nie zdarzyło się, aby nauczyciel z własnej inicjatywy zaproponował spotkanie.

- Kiedy Marta była w podstawówce, wychowawczyni wręcz przymuszała nas do systematycznych wizyt w szkole - wspomina. - Dzieci wpisywały do zeszytów informacje, że nauczycielka oczekuje rodziców w wyznaczonym terminie. Musiałam się pod tym podpisać, a jak podpisałam, to nie pozostawało nic innego, jak wybrać się do szkoły. Skoro ktoś czeka, nie wypada nie przyjść. W gimnazjum tego nie stosują.

Polowanie na nauczyciela
- Żeby porozmawiać z nauczycielem matematyki, muszę przyjść na przykład we wtorek między trzecią a piątą godziną lekcyjną, bo wtedy jest tak zwane okienko - wylicza pan Wojciech, ojciec szóstoklasisty. - Nauczyciel przyrody jest dostępny następnego dnia zaraz po godzinie 14, a polonista tylko na długiej przerwie i tylko na głównym korytarzu, bo tutaj pełni dyżur. Nie ułatwia to kontaktów ze szkołą. Idę tam niechętnie - podkreśla.

Pan Wojciech nawet nie pomyślał, aby zapisać się do trójki klasowej. O nauczycielach wyraża się niezbyt pochlebnie. Ma liczne uwagi do ich pracy.

- Odpytują uczniów wtedy, kiedy ci proszą, aby nie było klasówki - wylicza. - Za wszelką cenę starają się udowodnić dzieciom, że nic nie umieją. Stawianie oceny dostatecznej z wychowania fizycznego czy techniki nie motywuje do dalszej pracy. Rozmowy z wychowawcą nie na wiele się zdały i tylko zaostrzały konflikt. Nie podejmuję już tematu. Syn wkrótce kończy tę szkołę.

- Po pięciu latach nauki w jednej szkole przeniosłam dzieci do innej - wyznaje mama obecnych gimnazjalistek. - Jestem aktywna, lubię współpracować i angażować się w sprawy moich dzieci. Irytowały mnie sytuacje, kiedy pedagodzy nie chcieli mnie wysłuchać, a dyrekcja rozkładała ręce.

Do Kuratorium Oświaty w Łodzi nie trafiają informacje o kłopotach z dotarciem do nauczycieli.

- Wpływające do nas skargi dotyczą raczej stosunków na linii nauczyciel - uczeń lub sposobu oceniania - mówi Bogdan Wojakowski z łódzkiego kuratorium. - Każda taka skarga (w 2006 roku wpłynęło ich 47 - przyp red.) jest analizowana. Jeśli zachodzi potrzeba, do szkoły wysyłany jest wizytator.

Szkoła dla rodziców
Problem niedostatecznej współpracy rodziców ze szkołami dostrzega Ministerstwo Edukacji Narodowej.

- Dotychczasowe kompetencje rady rodziców nie były jednoznacznie ustalone - poinformowało nas biuro prasowe MEN. - Nowelizacja ustawy o systemie oświaty ma to zmienić.

W znowelizowanym przepisie radę rodziców określa się jako organ reprezentujący ogół rodziców, który z dotychczasowej roli, głównie opiniującej (na przykład pracę nauczyciela), będzie miał również twórczą (m.in. współpraca przy układaniu programu wychowawczego).

Rada rodziców będzie zdecydowanie liczniejsza niż dotychczas, bo w jej skład będą wchodzili przedstawiciele rodziców z wszystkich klas, a nie na przykład trzyosobowa reprezentacja. Rada rodziców będzie mogła się również wypowiedzieć w kwestii skreślenia dziecka z listy uczniów. Przewidziano też różne szkolenia, warsztaty i kursy, na których rodzice będą mogli doskonalić umiejętności wychowawcze.

- Kompetencje rady rodziców są duże - zapewnia Elżbieta Górska, dyrektor Gimnazjum nr 1 w Rawie Mazowieckiej. - Jeśli rodzice będą chcieli skorzystać ze swoich praw, a dyrektorzy i nauczyciele będą traktowali ich jak partnerów w rozmowie, współpraca ułoży się pomyślnie. Nam się udało.

Elżbieta Szczepańska, przewodnicząca Rady Rodziców przy Gimnazjum nr 1 w Rawie Mazowieckiej, dodaje: - Nie mogę narzekać na współpracę. Z dyrekcją mamy świetny kontakt, a nauczyciele zawsze mają dla nas czas. W szkole jest dobry klimat i rodzice chcą pracować na rzecz szkoły swoich dzieci.

Jak to osiągnąć? Szkoły, którym się udało, mają przepisy na sukces.

- Rodzice powinni być partnerami dla nauczycieli i dyrekcji - mówi Dorota Jankowska, nauczycielka w Szkole Podstawowej nr 74 we Wrocławiu, jedna z inicjatorek powołania Szkoły dla Rodziców. Jej szkoła uczestniczy w naszej kampanii "Szkoła bez przemocy". - Trzeba działać w myśl zasady: rodzice dają szkole dziecko wyposażone w system wartości obowiązujący w domu, a szkoła i nauczyciele dają dydaktykę. Wszyscy, działając wspólnie, kształcimy obywatela i wyposażamy młodego człowieka w zwarty system wartości.

We wrocławskiej podstawówce Szkoła dla Rodziców działa od 5 lat. Pomysł, chociaż dobry, nie chwycił od razu i nie przez wszystkich był akceptowany.

- Założyliśmy, że z rodzicami będziemy spotykać się systematycznie - wspomina Dorota Jankowska.

- Mieliśmy rozmawiać o problemach, z którymi się stykamy. Pierwsze lekcje w Szkole dla Rodziców nie wyszły tak, jak oczekiwaliśmy. Frekwencja nas nie zadowalała, ale nie zniechęciłyśmy się. Pracowałyśmy dalej.

Na kolejne lekcje dla rodziców, prowadzone w formie warsztatów, zaproszono specjalistów: pedagogów, psychologów, policjantów, lekarzy. Pogadanka o szkodliwości coca-coli i hamburgerów przed kilkoma laty wywołała duże niezadowolenie rodziców.

- Dorośli mieli nam za złe, że mówimy dzieciom, iż tego typu jedzenie jest niezdrowe - dodaje Dorota Jankowska. - Z czasem przyznali nam rację, a informacje o życzliwym podejściu i zainteresowaniu sprawami dzieci wśród rodziców rozchodziły się pocztą pantoflową. Teraz to rodzice dopytują się o kolejne lekcje. Dostrzegli, że w szkole jest też miejsce dla nich.

Dobro ucznia i partnerstwo z rodzicami są priorytetami w Gimnazjum nr 8 w Łodzi.

- Mamy zapracowanych rodziców - przyznaje dyrektor Ilona Szmatowicz. - Ale czekamy na nich i mamy dla nich czas. Zadbaliśmy o to, aby nauczyciele zatrudnieni w naszej szkole nie uzupełniali etatów w innych placówkach. Dzięki temu nauczyciele nie muszą pędzić na lekcje do odległych szkół i są do dyspozycji rodziców.

Podobnie jest w Szkole Podstawowej nr 3 w Piotrkowie.

- Wprowadziliśmy konsultacje nauczycieli - informuje dyrektor Anna Bartosik. - Są to dyżury w godzinach popołudniowych, kiedy rodzice mogą przyjść i spokojnie porozmawiać z nauczycielami.

Stosunek dyrekcji i nauczycieli do rodziców powoli się zmienia. Kadra pedagogiczna zrozumiała, że mając w rodzicach sprzymierzeńca, łatwiej rozwiązać nawet najtrudniejsze problemy.

Nic nie ukrywać
Gimnazjum nr 1 w Rawie, jako jedno z pierwszych w powiecie, o każdym patologicznym wybryku uczniowskim informowało policję. Drobna kradzież czy pobicie były niemal natychmiast zgłaszane.

- Inni dyrektorzy dziwili się, że wystawiam własną szkołę na publiczną krytykę - wspomina dyrektor. - Ja widziałam w tym metodę: kiedy uczniowie dostrzegą, że żaden wybryk im się nie upiecze, a nauczyciele i rodzice będą konsekwentni, w szkole nie będzie przemocy, kradzieży i wandalizmu. W naszej nie ma. Nie ukrywam, że spora w tym zasługa rodziców, którzy przychodzą na wywiadówki i rozmawiają z nami. Dzięki nim szkoła dobrze funkcjonuje.

- Wywiadówki przed końcem pierwszego półrocza, kiedy frekwencja rodziców jest naprawdę duża, są dobrą okazją do poruszenia kwestii współpracy ze szkołą - zauważa Dorota Jankowska. - Można przygotować ankietę dotyczą udoskonalenia współpracy i poprosić rodziców o wypełnienie jej. Potem zorganizować przyjacielskie spotkanie i nie zrażać się, jeśli nie wyjdzie tak, jak szkoła by tego oczekiwała. Nauczyciele muszą być cierpliwi dla rodziców.

* * * * *

Trzeba stworzyć wspólnotę
Z badań przeprowadzonych w ramach naszej kampanii "Szkoła bez przemocy" w marcu ub. r. przez CBOS wynika, że niewielu rodziców interesuje się tym, co dzieje się w szkołach ich dzieci. Najczęściej - i to nieregularnie - ich zaangażowanie sprowadza się do udziału w wywiadówkach. Tylko co piąty rozmawia z nauczycielami regularnie, co miesiąc podczas tzw. dni otwartych.

Bez autentycznego udziału rodziców w życiu szkoły zapobieganie agresji w szkole będzie nieskuteczne - stwierdziła Rada Programowa kampanii "Szkoła bez przemocy". w ogłoszonym niedawno stanowisku. Zdaniem psycholog Ewy Czemierowskiej ze Stowarzyszenia Profilaktyki Społecznej "Spójrz Inaczej", członka rady programowej kampanii "Szkoła bez przemocy", jednym z najskuteczniejszych sposobów zapobiegania agresji w szkołach jest stworzenie wspólnoty nauczycieli, rodziców i uczniów.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lodzkie.naszemiasto.pl Nasze Miasto