Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

O kuchni myśliwskiej i wyjątkowej książce Jana Akielaszka

Krzysztof Kucharski
Nie da się ukryć, że dziczyzna to droga fanaberia na stole. W restauracjach to są dania zaczynające się od 70 zł wzwyż
Nie da się ukryć, że dziczyzna to droga fanaberia na stole. W restauracjach to są dania zaczynające się od 70 zł wzwyż fot. Polskapresse
Kuchnię myśliwską uwielbiam, choć na palcach mogę policzyć kucharzy, którzy potrafią ją przyrządzić w sposób doskonały - pisze Krzysztof Kucharski.

Lubię niekiedy popchnąć swoją wyobraźnię na jakąś krawędź. Myślał ktoś z Państwa o czasach, kiedy każdy Polak był myśliwym? No, napiszę od razu, że nawet jeszcze nie wiedział, że jest Polakiem. Las się zaczynał, gdy tylko wyszedł ze swojej jamy, czy groty albo szałasu, w którym dzieciaki krzyczały, że są głodne. Kobieta go ponaglała, by coś upolował, choć nie była nawet jego żoną. Najbliższy Urząd Stanu Cywilnego pojawi się dopiero za parę tysięcy lat.

W czasach znacznie bliższych polowanie w Polsce było czymś bardzo naturalnym: "z rusznicą na wiosnę, z sokoły w lecie, z ogary jesienią, z rarogi zimą". Polak, szlachcic przynajmniej, polował, jak wynika z cytatu, cały rok. Jadnak nie każdy Polak. Już w średniowieczu polowanie było przywilejem, ale też wspaniałą rozrywką dla najlepiej urodzonych. Z tego, co niezdarnie upraszczam historycznie, mogłoby wynikać, że polowali tylko mężczyźni. Nieprawda! Od najwcześniejszych czasów łowiectwem zajmowały się także kobiety. Zastawiały pułapki na drobniejszą zwierzynę, ale też wspaniale radziły sobie z łukiem. Wtrącę tylko, że jeszcze trochę później nasza włoska królowa, Bona Sforza, polowała kuszą.

We wstępie dr. Mariana Pigana do książki Jana Akielaszka "Kuchnia borów i lasów Dolnego Śląska" przeczytałem, że dziś lasy zajmują ponad 29 procent powierzchni Polski. Doktor Pigan wie, co napisał - jest dyrektorem generalnym Lasów Państwowych. A jeszcze trzysta lat temu bory i puszcze stanowiły ponad 40 procent powierzchni naszego kraju.

Książka, odwołująca się do tak starych polskich tradycji, jak łowy, nie może mieć tylko jednego promotora. Drugim jest delegat episkopatu Polski ds. duszpasterstwa pracowników leśnych, parków narodowych i ochrony środowiska - ksiądz biskup Edward Janiak z wrocławskiej archidiecezji.

Autora tej wyjątkowej książki - Jana Akielaszka - znam ze czterdzieści lat z dużym hakiem. Jan jest myśliwym, ale nigdy go nie pytałem o trofea. Jest nałogowym blagierem i mogłoby się okazać, że wytłukł wszystkie żubry, których łby wiszą na ścianach jego pałacyku myśliwskiego. Zostawił tylko jedną parę, żeby Puszcza Białowieska mogła czymś zasłynąć.

Oprócz tego Jan jest szefem wydawnictwa "W kolorach tęczy", pomysłodawcą Międzynarodowych Targów Książki Kulinarnej, które kiedyś odbywały się we Wrocławiu. To on natchnął Tadzia Hupę, pierwszego polskiego, kulinarnego rekordzistę Guinnessa, szefa kuchni hotelu Orbis Wrocław: Tadeusz H. - jest mistrzem w przyrządzaniu potraw z dziczyzny.

Niestety, nigdy nie byłem myśliwym. Jeździłem na polowania jako najemnik. Mieszałem coś w garach. Nie to, co upolowano, ale co wcześniej kupiłem. Takie małe oszustwo. Niemniej kuchnię myśliwską uwielbiam, choć na palcach mogę policzyć kucharzy, którzy potrafią ją przyrządzić w sposób doskonały. Nie wiem, jak zacząć część zasadniczą, czyli danie myśliwskie. Nie da się ukryć, że dziczyzna jest drogą fanaberią na stole. W restauracjach to są dania zaczynające się od siedemdziesięciu złotych wzwyż. Raz zamknijmy oczy na ceny.

Potrzebne nam będą cztery grube plastry polędwicy z jelenia, które wkładamy na dobę do marynaty składającej się z dwóch łyżek soku z cytryny, setki jałowcówki, dwudziestu ziaren pieprzu i czterech łyżek dobrej oliwy. Folię smarujemy masłem, kładziemy dwa plastry przerośniętego boczku, plastry polędwicy, a na nich kolejno duże plastry jabłka i twardego sera, pieprzymy, lekko solimy. Na tej piramidzie ostatnie znów mają być dwa plastry boczku. Zawijamy szczelnie. Pieczemy kwadrans, nacinamy folię i rumienimy mięso jeszcze przez pięć minut. Te rygory minutowe podaję na odpowiedzialność autora - za książką. Ja trochę dłużej piekłem.
KH
============11 (pp) Zdjęcie Autor(26829580)============
fot. dziennik bałtycki
============06 (pp) Zdjęcie Podpis na apli black(26829585)============
Nie da się ukryć, że dziczyzna to droga fanaberia na stole. W restauracjach to są dania zaczynające się od 70 zł wzwyż

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto