Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jedzenie dla kaczek

Ewa Ziemiańska
Co roku na przełomie marca i kwietnia, gdy myślę o jedzeniu, zamykam oczy i widzę salaterkę pełną sałaty z kropelkami wody na liściach, czerwoną rzodkiewkę, gałązki koperku, soczyście zielony szczypiorek z małymi ...

Co roku na przełomie marca i kwietnia, gdy myślę o jedzeniu, zamykam oczy i widzę salaterkę pełną sałaty z kropelkami wody na liściach, czerwoną rzodkiewkę, gałązki koperku, soczyście zielony szczypiorek z małymi cebulkami...

Staję się wtedy całkowicie głucha na argumenty dietetyków i ekologów,że to sama chemia, że pestycydy, że jeść można tylko nowalijki, które wyrosły na normalnych grządkach i w prawdziwym słońcu. Odzywają się wtedy we mnie resztki zwierzęcego instynktu i cały mój organizm krzyczy: witamin, witamin!

Pamiętam jak moja babcia, żeby zaspokoić nasze zapotrzebowanie na witaminy, przygotowywała nam sałatkę zwaną w naszej rodzinie „kacze jedzenie”. Na parapecie w kuchni stał rząd doniczek, w których wyrastał, z zasadzonych tam wcześniej cebul, szczypiorek. Babcia kroiła go drobno, dodawała pokrojone w kostkę jajka ugotowane na twardo, gęstą, kwaśną śmietanę, sól i pieprz. Mój tato, człowiek mięsożerny, za każdym razem pytał pogardliwie: co to, jedzenie dla kaczek szykujecie?
Jego niechęć do szczypiorku miała swoje uzasadnienie. W 1943 roku, uciekając z Wołynia przed ukraińskimi nacjonalistami, zatrzymał się wraz z rodzicami na rzeszowskiej wsi. Ponieważ dziadkowie uciekli ze swojego domu tak jak stali, bez dokumentów, bez pieniędzy, bez dobytku, cierpieli przez całą wojnę prawdziwą biedę. Babcia zbierała na polu wyrośnięte pędy cebuli i smażyła je. Zanim mój dziadek znalazł jakieś zajęcie, często było to ich jedyne pożywienie. Trudno się więc dziwić mojemu ojcu, że znienawidził szczypiorek do końca życia. Reszcie mojej rodziny (w tym również, o dziwo, samej babci) szczypiorek nie przeszkadzał, „kacze jedzenie” lubiliśmy i zajadaliśmy się nim z upodobaniem. Ja nadal lubię, nawet nieco je zmodyfikowałam.

Nie tylko ruskie pierogi
Chcemy wspólnie z Państwem stworzyć listę regionalnych potraw. Przepisy będziemy zamieszczać w każdą środę w gazecie, a na koniec ogłosimy wielki konkurs kulinarny na sztandarowe dolnośląskie dania. Czekamy
na propozycje. Piszcie do nas na adres: „Słowo Polskie
• Gazeta Wrocławska”, ul. Strzegomska 42a, 53-611 Wrocław z dopiskiem POTRAWA albo wysyłajcie e-maile: [email protected]

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto