Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak Wrocław dorobił się własnej Małej Italii

Franco Bergo, Piotr Telichowski
Podczas Euro Włosi czuli się we Wrocławiu bardzo dobrze
Podczas Euro Włosi czuli się we Wrocławiu bardzo dobrze Polskapresse
Włosi są jedną z najliczniej reprezentowanych grup mniejszości we Wrocławiu. Przeczytajcie, jak postrzegają i traktują ich Polacy, o pierwszym włoskim krasnalu, który już niedługo dołączy do swoich brodatych polskich kolegów oraz czy naprawdę Wrocław jest Małą Italią.

Miesiąc temu we Włoskiej gazecie "La Repubblica" zamieszczono artykuł ukazujący Wrocław jako polską "Małą Italię". Można w nim było przeczytać historie mieszkańców słonecznego półwyspu, którzy przyjechali do Polski w poszukiwaniu szansy na lepsze życie. Dwa tygodnie później próg redakcji "Gazety Wrocławskiej" przestąpił Franco Bergo, który przyjechał do Wrocławia jako uczestnik jednego z projektów programu "Leonardo da Vinci", pomagającego ludziom z całej Europy w poszerzaniu kwalifikacji zawodowych. Natychmiast poprosiliśmy go o pomoc w opisaniu Włochów mieszkających we Wrocławiu. Zgodził się bez ociągania.

- Polska to kraj, w którym nawet kryzys się nie udał. Stale ktoś tutaj szuka pracowników. Ci, którzy są chętni do pracy i są gotowi naprawdę się postarać, bez problemu ją znajdą - żartuje Luca Tarnucci, student, który przyjechał do Polski z Toskanii dzięki programowi wymiany studentów Erasmus. - A na poważnie: Włochy są przereklamowane. Ludzie myślą, że skoro jest słońce i ciepło, to jesteśmy szczęśliwi i żyjemy bez problemów. A tymczasem w kraju szaleje kryzys, pracy dla młodych nie ma, a jednym z największych problemów rządu, który sam jest problemem, jest plaga nielegalnych imigrantów z północnej Afryki - dodaje młody Włoch.

Istotnie tak jest - w ostatnich latach polski produkt krajowy brutto na głowę mieszkańca tylko rósł zamiast, zgodnie z wszechobecnym ogólnoświatowym kryzysem, spadać. To z kolei przyciąga młodych ludzi - zwłaszcza z południa Europy - którzy szukają pracy. Poza tym z Wrocławia blisko do innych europejskich miast. A do domu we Włoszech dotrzeć można tanimi liniami autobusowymi lub lotniczymi.

- Fakt, zarabia się mniej. Jednak są to zarobki zdecydowanie bardziej stabilne niż w moich rodzinnych Włoszech. I co ważne, nie ma groźby redukcji etatów. Jeżeli wszystko robisz dobrze i zgodnie z postawionymi przed tobą zadaniami, to w przeciwieństwie do Italii nie musisz się martwić groźbą nagłej utraty pracy, "bo kryzys i trzeba ograniczyć wydatki firmy" - mówi Franco Bergo, który przyjechał tutaj po studiach.

Choć mogłoby się wydawać, że jest inaczej, to właśnie obywatele Włoch stanowią we Wrocławiu jedną z największych mniejszości. Może nie widzimy ich na co dzień, jednak ich obecności nie da się też nie zauważyć. Najbardziej znanymi świadectwami obecności włoskiej kultury we Wrocławiu i jednocześnie tymi, które najczęściej przeoczamy, są Biblioteka Romańska i Galeria Italiana - obie w bezpośrednim sąsiedztwie wrocławskiego Rynku.

Ta pierwsza mieści się w budynku Dolnośląskiej Biblioteki Publicznej i działa jako centrum informacji i kultury we współpracy z Alliance Française oraz z Instituto Italiano di Cultura. Organizowane są tutaj spotkania, wykłady i prezentacje. Wypożyczyć można wiele dzieł dotyczących kultury romańskiej, a w szczególności włoskiej. Wszystko po to, by rozpowszechniać i ułatwiać utrzymanie tożsamości kulturowej jej sympatykom i wrocławskim Włochom.

Jednak mniejszość pochodząca z Italii to nie tylko studenci, którzy przyjechali tutaj na wymianę czy zamknięta na półkach wiedza o świętach i historii. To także interesy, własne firmy i możliwość zarobienia realnych pieniędzy w obcym kraju.

Giacomo Ciccarelli przyjechał do Polski w 2003 roku. Wtedy powodem były przenosiny jednej z fabryk firmy Bosch do Mirkowa z włoskiego Bari. Jak sam mówi: pierwszym, co zwróciło jego uwagę, była mnogość okazji i nisz biznesowych czekających na wypełnienie. Trzy miesiące później założył w Polsce własną firmę konsultingową.

- To był strzał w dziesiątkę, Polska nadal stanowi niezwykle podatny grunt, jeżeli chodzi o zakładanie własnych firm, ale wtedy w ciągu zaledwie kilku miesięcy rozwinęliśmy się tak, że założyliśmy filie w Anglii, Hiszpanii i Hongkongu - mówi Giacomo Ciccarelli, obecnie prezes zarządu WINE&FOOD Center, firmy zajmującej się importem i sprzedażą włoskich win i produktów spożywczych.

Dlaczego jednak Wrocław? W Polsce jest przecież mnóstwo dużych ośrodków przemysłowych, w których zagraniczni przedsiębiorcy mogą znaleźć bardziej przyjazne warunki dla swoich firm niż w stolicy Dolnego Śląska.

- Och, Wrocław to najlepsze miasto w Polsce. Ludzie są tutaj zdecydowanie bardziej otwarci niż w jakimkolwiek innym miejscu w Polsce. W Warszawie czy Krakowie wszyscy cię lekceważą. A tutaj naprawdę jest The Meeting Place - dodaje ze śmiechem Ciccarelli.

Otwartość wrocławian na innych jest wymieniana przez gości z zagranicy jako ważny czynnik na drodze do nowego życia w innym niż ojczysty kraju. Pomaga w wielu sprawach, na przykład w znalezieniu mieszkania, poznaniu miasta i zdobyciu tak praktycznej wiedzy, jak to, gdzie wyjść w piątkowy wieczór. Jednak ta wrocławska otwartość bywa najbardziej przydatna podczas pokonywania jednej z największych barier między dwiema kulturami: językowej.

- Język polski to prawdziwa masakra. Brzmi jak zepsute, stale szumiące radio. Ale dzięki przyjaciołom z Wrocławia powoli się go uczę - tłumaczy ze śmiechem Luca Tarnucci i dodaje, że Polacy, nie tylko przez Włochów, są postrzegani jako świetni gospodarze, którzy swoim gościom starają się pomóc z każdym problemem.

- Moja "obcość" jest w pewnym sensie zaletą. Choć zdarzyło się kilka nieprzyjemnych incydentów na tym tle, to jednak w większości wypadków, gdy Polacy zauważali, że nie jestem stąd, starali mi się jak najbardziej pomóc i ułatwić pobyt - wyjaśnia tę zależność Luca.

- Ludzie tutaj są niezwykle przedsiębiorczy i skłonni do ciężkiej pracy. Mogę śmiało powiedzieć, że większość Polaków, których spotkałem, jest wspaniała. A szczególnie Polki - mówi Giacomo Ciccarelli. - I to nie tylko ze względu na ich niezwykłą urodę. W porównaniu z Włoszkami, Polki są niezwykle niezależne. Są też bardzo bystre. Podejrzewam, że rola kobiet w polskim społeczeństwie jest o wiele większa, niż ktokolwiek jest to skłonny przyznać - dodaje Ciccarelli.

Kiedy jednak wrocławscy Włosi chcą się cieszyć swoim własnym towarzystwem i używać w rozmowie rodzimego języka, to spotykają się w kilku wrocławskich lokalach. Ich liczba stale rośnie, bo Włochów do Wrocławia przybywa coraz więcej. Jednak do najbardziej popularnych należą pub Felicita, przy ul. Ruskiej 47 i Divina Comedia na Kurzym Targu. I choć na mapie miasta brak jest jakiejkolwiek dzielnicy, którą można by wskazać palcem i nazwać "Małą Italią", to jednak mieszkający tu Włosi bez wahania wskażą ulicę Więzienną jako takie właśnie miejsce.

- Tutaj czujemy się jak w domu, wreszcie nie jak goście, a jak gospodarze - mówi Jacopo, jeden ze studentów, który przyjechał do Wrocławia w ramach programu wymiany studentów. - Nazywamy to miejsce Włoską Galerią, bo jest tutaj mnóstwo knajpek i pizzerii serwujących włoskie dania - tłumaczy dalej Jacopo. Jest jednym z wielu, którzy przyjechali do nas szukać szansy na lepsze, odpowiedzialne, dorosłe życie. Znaleźli ją we Wrocławiu, gdzie za 10 euro kupimy bilet wstępu do opery i gdzie za niewiele więcej niż 400 euro miesięcznie można godnie żyć. Dla niektórych Włochów mieszkających we Wrocławiu stał się on drugim domem. Zamiast "Wrocław, Polska", mówią, że mieszkają "we Wrocławiu, we Włoszech".

Ilu Włochów tak naprawdę mieszka we Wrocławiu? - Jeszcze za wcześnie na statystyki. Obecnie pracuje tutaj 18 tysięcy osób w sektorze BPO/SSC, można więc spokojnie zakładać, że 10 procent stanowisk zajętych jest przez obcokrajowców, co daje 1,8 tysiąca osób. Włosi stanowią góra 1,5-2 procent ogólnej liczby, czyli orientacyjnie jest to 350 osób. Do tego dochodzą Włosi, który pracują w innych firmach lub założyli własne biznesy, co oznacza maksymalnie 700 osób - wylicza Marcello Murgia, który na co dzień pracuje w Agencji Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej.

Świadectwem ich obecności w mieście ma się stać figurka krasnala Włocha, która zajmie miejsce obok innych wrocławskich "gnomów", jak je nazywają. Gdzie będzie stał i jak się będzie nazywał?

Jeszcze nie wiadomo, ale już ma własny profil na Facebooku i mieszka we Wrocławiu we Włoszech.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto