Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

I Lotosu los nie oszczędził

Wojciech Koerber
Martin Vaculik (z lewej) w rozmowie z Maciejem Janowskim. Słowak złamał udo i gdańszczanom już nie pomoże
Martin Vaculik (z lewej) w rozmowie z Maciejem Janowskim. Słowak złamał udo i gdańszczanom już nie pomoże Fot. Janusz Wójtowicz
Nie śmiej się dziadku z czyjegoś wypadku. Po poniedziałkowej kraksie Jasona Crumpa znacznie wzrosły papierowe szanse Lotosu na wygranie barażowej rywalizacji.

W środę wieczorem, po karambolu Martina Vaculika, znów jest po równo. A nawet z nieznacznym wskazaniem na wrocławian.
19-letni Słowak paskudnie złamał udo w spotkaniu czeskiej ekstraligi, co oznacza blisko półroczną przerwę. Gdzie tam Vaculikowi do Crumpa na pierwszy rzut oka. Po krótkiej analizie między tymi nazwiskami można jednak postawić znak równości. Spójrzmy tylko na pierwszy pojedynek obu ekip. Australijczyk wywalczył 10+1 punktów, rywal aż 12. We Wrocławiu, a więc na śmieciach Rudego. W Gdańsku Vaculik potrafi zdobywać i po 14 oczek.

Problem Lotosu polega na tym, że Vaculik startował z polską licencją, tymczasem w drużynie muszą być takie trzy. Gdańszczanie przez cały rok balansowali zatem na granicy, bo poza Vaculikiem posiadali je tylko Adam Skórnicki i Damian Sperz. Na tę właśnie okoliczność w połowie sezonu do egzaminu na licencję przystąpił... trener Robert Sawina. I odnowił ją. Tyle że młodzieżowcem już nie będzie. To był ruch na wypadek zdrowotnych problemów Sqry. Nie można też stosować za młodzieżowca zastępstwa zawodnika. Wszystko wskazuje więc na to, że miejsce Słowaka zajmie Andriej Kobrin. To z kolei Ukrainiec, tyle że również mający polskie papiery. Żadnego innego, lepszego nazwiska pewnie się tu nie wymyśli.

Jeśli wrocławianom uda się wygrać młodzieżowy wyścig podwójnie, a powinno, gospodarze mieliby już do odrabiania nie 12, a 16 punktów. A przy tym "dziury" w pięciu wyścigach. No chyba że Damian Sperz zdobyłby się na mistrzostwo świata i okolic, odbierając jakieś oczka rywalom. Marek Cieślak natomiast będzie stosował zz za Crumpa. Niech znajdzie więc choć dwóch solidnie punktujących jeźdźców, a wtedy - z udziałem ewentualnych rezerw taktycznych - będzie mógł skorzystać z obu siedmiokrotnie.

Zostawmy już jednak te teoretyczne rozważania. Zbyt dużo jest bowiem niespodzianek w tzw. motorsporcie, do którego speedway się zalicza. I oby do niedzieli oba wojska nie poniosły już żadnych strat. Bo dziś w Coventry Grand Prix Challenge, gdzie pierwsza trójka wywalczy sobie stałe numery na przyszłoroczny cykl IMŚ. Powalczą o nie m.in. Kenneth Bjerre i Magnus Zetterstroem (Lotos) oraz Davey Watt (Atlas).
My najbardziej trzymamy kciuki za Jarosława Hampela. Najlepiej, gdyby sam wywalczył sobie miejsce w elicie. Gdyby się jednak nie powiodło, winien otrzymać dziką kartę. Tym bardziej że ze stawki ubędzie najpewniej aż trzech Polaków: Sebastian Ułamek, Grzegorz Walasek - o ile w w Coventry nie stanie na podium - i ten przyszywany, Rune Holta. Jeśli w trójce zabraknie Chrisa Holdera, też powinien dostać stały numer. Poza tym z gry wypada Leigh Adams. A więc Kangur za Kangura. Największy zgryz od lat jest z Anglikami. Chris Harris wystąpi na własnym torze, więc nie jest bez szans. A co, jeśli mu się nie powiedzie? Czy dzika karta dla Taia Woffindena to nie o rok za wcześnie? Może nie.

Lotos Gdańsk - Atlas niedziela, godz. 17
Lotos: 9. Bjerre, 10. Gafurow, 11. Zetterstroem, 12. Andersen, 13. Skórnicki, 14. Sperz, 15. Kobrin.
Atlas: 1. Crump zz, 2. Nicholls, 3. Jeleniewski, 4. Watt, 5. Jędrzejak, 6. Madsen, 7. Janowski.
We Wrocławiu Atlas wygrał 51:39.

Grand Prix Challenge
Coventry - dziś, godz. 21: 1. Chris Holder (Australia), 2. Jarosław Hampel, 3. Kauko Nieminen (Finlandia), 4. Chris Harris (Anglia), 5. Lukas Dryml (Czechy), 6. Jonas Davidsson (Szwecja), 7. Piotr Protasiewicz, 8. Grzegorz Walasek, 9. Kenneth Bjerre (Dania), 10. Magnus Zetterstroem (Szwecja), 11. Jurica Pavlic (Chorwacja), 12. Martin Smoliński (Niemcy), 13. Fredrik Lindgren (Szwecja), 14. Dave Watt (Australia), 15. Adrian Miedziński, 16. Maksims Bogdanovs (Łotwa). R1. Lindbaeck, R2. Kroner.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: I Lotosu los nie oszczędził - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto