Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Wlaźlak z zespołu Bethel: Zmieniły nas doświadczenia [ROZMOWA NaM]

Redakcja
Zespół Bethel. Na zdjęciu Grzegorz Wlazi Wlaźlak
Zespół Bethel. Na zdjęciu Grzegorz Wlazi Wlaźlak Paweł Relikowski, Polska Press
"Jesteśmy jak rodzina" - mówi Grzegorz Wlazi Wlaźlak, wokalista Bethel o zespole. Wrocławska grupa Bethel istnieje od 2006 roku, a więc już ponad dziesięć lat. Gdy zaczynali muzyczną karierę, nikt chyba nie spodziewał się, że mogą zajść tak daleko. Windą do nieba okazało się przyznanie w 2011 roku na 17. edycji edycji Przystanku Woodstock nagrody Złoty Bączek. Z Grzegorzem Wlaźlakiem przy okazji ostatniej edycji Pol'and'Rock rozmawialiśmy o tym, jak zespół zmieniał się przez te lata.

Debiutancka płyta zespołu zatytułowana "Muzyka Serc" ukazała się w 2010 roku. Na kolejną ("Dobrze, że jesteś") trzeba było poczekać cztery lata. Bethel, wrocławski zespół znany z pozytywnych brzmień reggae, jest właśnie przed wypuszczeniem kolejnego albumu, a niektóre spośród nowych utworów mogliśmy usłyszeć na wakacyjnych festiwalach Pol'and'Rock (Bethel zagrał 2 sierpnia na Małej Scenie) i Regałowisku w Bielawie.

Zobacz też: Zdjęcia z koncertów na Regałowisku 2018

Co ciekawe, grupa wciąż trzyma się w mocnym składzie. Oprócz charyzmatycznego Grzegorza Wlaźlaka zespół tworzą: Magdalena Dachowska, Robert Dachowski, Konrad Możdżeń, Piotr Zarówny i Eryk Nowak (ten ostatni wzmocnił skład zespołu w 2015 roku, pojawiając się w miejsce Damiana Kluźniaka). Zmian w składzie grupy było jednak bardzo niewiele. Między innymi właśnie o tym, jaka jest recepta na to, by trwać ze sobą tyle lat, rozmawialiśmy z Grzegorzem Wlazi Wlaźlakiem.

To już kolejny Woodstock (teraz właściwie Pol'and'Rock) z Wami. Jak się czujecie w Kostrzynie nad Odrą, przed tak dużą publicznością. To chyba jedno z Waszych ulubionych koncertowych miejsc, prawda?

Zgadza się, wróciliśmy tu po raz piąty, pierwszy raz festiwal odbywał się pod nazwą Pol'And'Rock. Raz graliśmy na Małej Scenie, raz na Dużej i dwa razy występowaliśmy na scenie Viva Kultura! w Pokojowej Wiosce Kryszny. Zawsze miło się tutaj wraca, ponieważ przyjeżdżają tu ludzie, którzy lubią różnorodną muzykę, a woodstockowicze już nas trochę znają. Jesteśmy jako zespół rozpoznawalni, a na koncerty przychodzi bardzo wielu ludzi.

Jest wrocławski akcent w Kostrzynie nad Odrą.

Prawda jest taka, że bardzo wielu ludzi z Wrocławia czy właśnie z naszych rodzinnych miast (Brzeg Dolny, Oleśnica itp.) przyjeżdża na festiwal, wspierają nas podczas koncertów. Widzimy znajome twarze i to jest fantastyczne.

Większy stres jest na Pol'And'Rock, na tak ogromnym festiwalu?

Każdy koncert jest dla nas ważny. Na każdym koncercie dajemy od siebie tyle samo, tu mobilizujemy się bardzo.

Rozmawialiśmy tuż przed wydaniem Waszej debiutanckiej płyty (w 2010 roku), a Wy jesteście teraz przed wypuszczeniem trzeciej. Co się zmieniło w ciągu ostatnich kilku lat? Nowe inspiracje, kolejne doświadczenia?

Oczywiście, pojawiają się nowe inspiracje. Zespół w ciągu ostatnich kilku lat się zmieniał - zarówno muzycznie, jak też i my dojrzeliśmy, inaczej spoglądamy na pewne sprawy. Kiedy usłyszysz nowy utwór z nadchodzącej płyty, to z pewnością skojarzysz, że to Bethel, ale są też takie kawałki, przy których trzeba się wsłuchać i nie wszystko będzie tak od razu oczywiste. Ale mimo wszystko, jak wiesz, Bethel ma swój charakterystyczny styl i energię. Dalej szukamy inspiracji, ale wciąż też utrzymujemy ducha zespołu.

Zobacz też: Bethel: Muzyka to nasza pasja [ROZMOWA NaM]

Pamiętasz jakiś szczególny koncert czy doświadczenie, które zmieniło Was muzycznie?

Masz na myśli pewnie coś takiego, co było dla nas pewnego rodzaju windą dalej... Na pewno eliminacje do Przystanku Woodstock były dla nas takim kopem napędowym. Najpierw zagraliśmy na Małej Scenie, a potem przez cały rok promowaliśmy Złotego Bączka i tego Złotego Bączka wygraliśmy, występując potem na Dużej Scenie. Po tamtym roku naszej prężnej działalności coraz więcej osób nas rozpoznawało, coraz więcej osób przychodziło na koncerty. Myślę, że właśnie tamten koncert na Dużej Scenie to była dla nas winda w naszej karierze.

Podczas tamtej trasy zagraliście około 80 koncertów. Bardzo dużo.

Tak, to była "Positive Bethel Tour" w 2010 roku. Wtedy pojawiały się głosy, że jesteśmy młodym zespołem, dopiero zaczynamy karierę, a tu trasa na 80 koncertów. Ale to też jest ważne, żeby grać, koncertować, bo to właśnie wtedy zdobywa się fanów.

A co się zmieniło w Was przez te osiem lat? Dojrzeliście? I jak to możliwe, że tyle czasu trzymacie się w stałym składzie? Na pewno w ciągu tak długiego czasu pojawiały się jakieś spięcia, kryzysy.

Na pewno jesteśmy starsi o te kilka lat. W głowach też nam się pozmieniało. Jesteśmy dojrzalsi, ale też zmieniły nas doświadczenia - czy to sceniczne, czy też życiowe. Dużo nas nauczyły. Pytasz też o ekipę - jak to możliwe, że wytrzymujemy ze sobą tyle czasu? My się po prostu lubimy. Myślę, że to najważniejsze, żeby się lubić. Nawet kiedy nie gramy koncertów, spędzamy razem czas. Traktujemy się jak rodzina. Przez te lata potrafimy ze sobą rozmawiać. Czasem też wiadomo, tak jak mówisz, zdarza się pokłócić, ale umiemy wypracować razem jakiś kompromis. Efekt końcowy jest jak najbardziej pozytywny.

Skoro jesteście razem tyle lat, to chyba można powiedzieć już nawet, że to przyjaźń.

Ja bym takich pochopnych wniosków nie wyciągał (śmiech). Ale bardzo się lubimy i tak jak powiedziałem, członków zespołu traktuję jak rodzinę. Rodzina to jest dobre słowo.

Dziękuję za rozmowę.

rozmawiała
Kinga Czernichowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto