18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Boks: W Londynie będzie medal Malujdy

Paweł Pluta
Trenera Łakomiec wierzy, że medal igrzysk w Londynie zdobędzie nasz Mateusz Malujda
Trenera Łakomiec wierzy, że medal igrzysk w Londynie zdobędzie nasz Mateusz Malujda Marcin Osman
Ze Stanisławem Łakomcem, trenerem kadry Polski bokserów, rozmawia Paweł Pluta

Jak oceni Pan poziom sportowy 81. Mistrzostw Polski Seniorów w Boksie zakończonych właśnie w Strzegomiu?
Szczerze, to muszę przyznać, że spośród blisko 200 pięściarzy, którzy rywalizowali w Strzegomiu o medale, tylko kilku pokazało się z dobrej strony i mogłoby reprezentować nasz kraj w turniejach międzynarodowych. Przed pozostałymi zawodnikami jeszcze dużo, dużo ciężkiej pracy.

Kogo więc wymieniłby Pan z imienia i nazwiska?
Na wyróżnienie zasłużył z pewnością Mateusz Malujda (wystartował jako niezrzeszony, ale na co dzień trenuje u trenera Ryszarda Furdyny we wrocławskim klubie Maximus - przyp. red.). Mimo swoich 33 lat pokazał też młodym, jak się boksuje "profesor" Andrzej Liczik z Hetmana Białystok, który w finale znokautował Mateusza Mazika (RMKS Rybnik).

Na słowa uznania zasłużył pięściarz młodego pokolenia Kamil Szeremeta (Hetman Białystok), który wywalczył złoto w kategorii 69 kg. W wadze papierowej (48 kg) nie ma też konkurencji w naszym kraju Łukasz Maszczyk z warszawskiej Gwardii, który po raz siódmy z rzędu został mistrzem Polski. Niemniej jednak ten 25-latek prezentuje się równie dobrze na arenie międzynarodowej.

Wymienił Pan czterech zawodników. To niewielu. Tak kiepsko u nas z boksem amatorskim?
Tak jak powiedziałem, przed resztą jeszcze sporo pracy, aby jechać w świat. Myślę jednak, że na mistrzostwa Europy w Moskwie w czerwcu będę mógł zabrać sześciu, może siedmiu zawodników.

Generalnym sprawdzianem będzie Memoriał im. Feliksa Stamma, który odbędzie się pod koniec kwietnia w Warszawie. Wcześniej, 7 kwietnia, pojedziemy z kadrowiczami na zgrupowanie do Wisły.

A kogo Pan w takim razie powołał do kadry?
Na razie jestem w trakcie ustalania składu i wysyłania powołań. Z Dolnoślązaków na pewno znajdzie się w niej Mateusz Malujda. O innych reprezentantach będę jeszcze rozmawiał, między innymi z trenerem SSS Boksera Strzegom Zenonem Kaczorem.

W tej chwili sytuacja jest taka, że niektórzy bokserzy na co dzień pracują zarobkowo, a inni na przykład bojkotują kadrę.

A to z jakiego powodu bojkotują?
Są pewne sprawy, ale może teraz nie poruszajmy szerzej tego tematu.

Wracając do Strzegomia, to miał tam miejsce pewien zgrzyt. Pan oraz prezes Polskiego Związku Bokserskiego Jerzy Rybicki uznaliście za najlepszego pięściarza mistrzostw Mateusza Malujdę. Nie zgodzili się z tym werdyktem organizatorzy mistrzostw i zrobili po swojemu.
To prawda, że gospodarze nie dali nam prawa głosu. Trener Zenon Kaczor powiedział, że to oni kupowali puchary i oni je będą rozdawać. Ja jako gość uznałem, że wyróżniony powinien zostać Mateusz Malujda, bo nie stracił nawet punktu.

Gospodarze przyznali tytuł najlepszego Andrzejowi Liczikowi, ale powiedzmy, że wielkiej pomyłki w tej decyzji nie było.

Ostatni medal z igrzysk polski bokser przywiózł 18 lat temu z Barcelony. Brąz zdobył wówczas oleśniczanin Wojciech Bartnik. Kiedy doczekamy się następnego medalu w boksie?
Podczas igrzysk w Londynie w 2012 roku zdobędzie go Mateusz Malujda. To bardzo zaangażowany i ambitny zawodnik. Wtedy będzie miał 30 lat, a to moim zdaniem najlepszy wiek dla zawodnika w wadze ciężkiej.

Mateusz imponuje przede wszystkim szczelną obroną oraz niesamowitą wolą walki i zwycięstwa. Co więcej, nie boję się, że obrośnie w piórka po tych komplementach, bo on cały czas zdaje sobie sprawę, że musi ciężko pracować na sukces.

Co trzeba zrobić, aby boks amatorski stał się bardziej atrakcyjny dla kibiców czy sponsorów?
Po pierwsze, to trzeba zlikwidować maszynki do sędziowania, które denerwują wszystkich na świecie, ale cały czas obowiązują. Sędziowie też na nie narzekają, bo trudno zgrać się trzem ludziom i przycisnąć przycisk w ciągu jednej sekundy, aby zaliczyć cios.

Poza tym maszynki nie czują techniki i finezji boksu. Druga sprawa, to kaski na głowach zawodników. Ja walczyłem bez kasku i żyję. Bez kasków obywają się dużo bardziej brutalne sporty walki, jak K1 czy MMA. A bokser w kasku to człowiek anonimowy, którego twarz jest nierozpoznawalna dla kibica czy sponsora. Trudniej więc o nich w boksie amatorskim.

Niektórzy mówią, że Albert Sosnowski porywa się z motyką na słońce, stając do walki z Witalijem Kliczką. Co Pan sądzi o tej walce?
Teoretycznie Sosnowski stoi na straconej pozycji, ale to jest boks i nigdy nie wiadomo, co może wydarzyć się w ringu. Albert ma dużo do nadrobienia wobec Kliczki, ale jest bardzo ambitny i ma ogromną wolę walki.

Pamiętajmy też, że Ukrainiec ma już swoje lata (38 - przyp. red., Sosnowski - 31 l.) i nie wiadomo, jak u niego z kondycją. Słyszę opinie, że Albertowi grozi ciężki i szybki nokaut, ale zapewniam, że znam go i to niesamowity wojownik. Na pewno nie da się pobić Ukraińcowi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto